Jeśli żołnierz Armii Czerwonej nie posiada lub nie posiadał obywatelstwa polskiego w czasie prowadzenia działalności kombatanckiej albo podlegania represjom nie ma prawa do świadczenia kombatanckiego wypłacanego przez państwo polskie - informuje Magdalena Borysewicz, rzeczniczka Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

Oświadczenie Borysewicz to reakcja na artykuł opublikowany przez izraelski serwis "The Times of Israel", którego autor informował o zmianach w polskim prawie umożliwiających wypłatę przez Polskę świadczeń kombatanckich około 50 tysiącom Izraelczyków polskiego pochodzenia.

W tekście podano m.in., że o świadczenie kombatanckie może ubiegać się między innymi “żołnierz Armii Czerwonej, który podczas marszu na zachód poślubił Polkę, a po wojnie wyjechał do Związku Radzieckiego".

Według "The Times of Israel" prawo do świadczenia miałoby mieć także "dziecko polskiej rodziny urodzone w ZSRR - dziecko, które nigdy nie miało polskiego obywatelstwa, ale jako dziecko polskiej pary cierpiało represje w Związku Radzieckim".

Informacja ta, podobnie jak cały artykuł, wywołała szereg krytyki pod adresem Polski za wypłacanie "odszkodowań" ofiarom Holokaustu, nie wspominając już o żołnierzach Armii Czerwonej. Wielu czytelników uznało, że jest to pośrednie przyznanie się przez Polskę do odpowiedzialności za zbrodnie dokonywane w obozach koncentracyjnych i zagłady zlokalizowanych przez nazistów na terytorium naszego kraju. Zwracano uwagę, że takie świadczenia powinny wypłacać Niemcy.

To nie odszkodowania

Odpowiadając na tę falę krytyki Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych wydał specjalne oświadczenie, w którym poinformował, że świadczenia kombatanckie, o których mowa, nie stanowią odszkodowania ani specjalnej renty. Zasiłek w wysokości ok. 400 zł miesięcznie przysługuje "wszystkim kombatantom i innym osobom uprawnionym (...) pod warunkiem, że posiadają obywatelstwo polskie lub posiadali je w okresie działalności kombatanckiej bądź w okresie podlegania represjom".

Zmiana prawa, o której informuje "The Times of Israel" to natomiast nic innego, jak nowelizacja ustawy o kombatantach oraz niektórych osobach będących ofiarami represji wojennych i okresu powojennego z marca tego roku. Dotyczy ona technicznej strony wypłaty świadczeń kombatanckich osobom mieszkającym za granicą. Do tej pory bowiem pieniądze były wypłacane "osobie przez nie upoważnionej, zamieszkałej w Polsce albo na prowadzony w Polsce rachunek w banku". Po wejściu w życie nowelizacji zniknie wymóg posiadania prowadzonego w Polsce konta. Tym samym wiele osób, które wcześniej z przyczyn technicznych nie mogły otrzymywać świadczenia, a miały do niego prawo, będzie mogło korzystać z pieniędzy.

Obecnie z powodu ograniczeń tylko około tysiąca osób mieszkających za granicą pobiera świadczenia kombatanckie. Urząd przewiduje, że po wejściu w życie nowelizacji ta liczba wzrośnie. Zaznacza jednak, że podawana przez "The Times of Israel" liczba 50 tys. "jest dalece zawyżona".

Casus czerwonoarmisty

Zapytaliśmy także rzeczniczkę urzędu o podany w artykule przykład żołnierza Armii Czerwonej. W odpowiedzi Borysewicz przypomniała, że zgodnie z polskim prawem kombatanckim jednym z warunków przyznania uprawnień kombatanckich jest wymóg posiadania polskiego obywatelstwa - albo obecnie, albo w czasie prowadzenia działalności kombatanckiej lub podlegania represjom.

W hipotetycznym przykładzie żołnierz Armii Czerwonej nie nabył obywatelstwa z tytułu poślubienia polskiej obywatelki, więc uprawnień nie dostanie. Identyczny jest warunek w przypadku dziecka urodzonego w ZSRR - jeśli nie posiadało ono nigdy obywatelstwa polskiego, czyli np. nie urodziło się na deportacji w ZSRR z rodziców - polskich obywateli, to również uprawnień osoby represjonowanej nie dostanie - oświadczyła Borysewicz.

Pełna treść komunikatu urzędu (m.in. z listą osób uprawnionych do otrzymania świadczenia kombatanckiego) dostępna jest na stronie Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

Agnieszka Waś-Turecka 

Więcej na ten temat przeczytacie na portalu interia.pl