Z powodu przedawnienia IPN umorzył śledztwo w sprawie esbeckich "fałszywek" mających skompromitować szefa rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Chodziło m.in. o rzekomą współpracą z hitlerowcami.

Powodem umorzenia było przedawnienie karalności czynu - poinformował prok. Piotr Dąbrowski, naczelnik pionu śledczego warszawskiego oddziału IPN. Dodał, że decyzja o umorzeniu jest wynikiem uchwały Sądu Najwyższego, który w 2010 r. uznał za przedawnione te zbrodnie komunistyczne, które zagrożone są karą do pięciu lat więzienia.

W 2000 r. ówczesny prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Edward Moskal powiedział, że b. szef RWE w czasie wojny "pracował dla hitlerowców jako ich zaufany i lojalny zarządca przejętego mienia pożydowskiego". Nowak-Jeziorański wniósł w 2001 r. do ówczesnego prezesa IPN Leona Kieresa o ściganie funkcjonariuszy SB odpowiedzialnych za sfingowanie w latach 70. dokumentów o jego rzekomej współpracy z hitlerowcami. Wszczęte w 2001 r. śledztwo dotyczyło podrabiania przez funkcjonariuszy MSW, w celu użycia jako autentycznych, dokumentów nt. Nowaka-Jeziorańskiego, mających poniżyć go w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania.

Nowak-Jeziorański mówił wtedy, że trzykrotnie jego życiorys "brano pod mikroskop". Najpierw, gdy dowódca Armii Krajowej powierzał mu misję do rządu w Londynie, potem gdy Amerykanie wybrali go w latach 50. na stanowisko w RWE, a po raz trzeci - gdy zostawał konsultantem Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA. Dodawał, że nie on jeden był ofiarą "fałszywek" SB.

W 2004 r. szef pionu śledczego IPN prof. Witold Kulesza podał, że prawomocnie zakończono sprawę rzekomej współpracy Nowaka-Jeziorańskiego z okupantem - uznano, że brak nawet cienia dowodu takiej współpracy. Dodał, że wciąż trwa ustalanie odpowiedzialnych za tę prowokację.

Nowak-Jeziorański zmarł w 2005 roku.