Prokuratura w Olecku umorzyła kuriozalne śledztwo w sprawie przygotowywania zamachu na prezydenta. Dochodzenie wszczęto po doniesieniu złożonym przez inkasenta z zakładu energetycznego. Będąc u jednego z klientów, usłyszał pytanie, czy należy zabić Bronisława Komorowskiego.

Mężczyzna natychmiast zinterpretował to jako podżeganie do zamachu i powiadomił prokuraturę. Tymczasem słowa wypowiedziane przez emeryta ze wsi Surminy na Mazurach były - wszystko na to wskazuje - jedynie ironicznym komentarzem to tego, co usłyszał w telewizji.

Policja i prokuratura przeprowadziły konfrontację obu mężczyzn. Okazało się, że w ich zeznaniach są rozbieżności. Ponadto osoba, która doniosła o planowanym "zamachu" jest dla śledczych niezbyt wiarygodna. Dlatego wszelkie wątpliwości zinterpretowano na korzyść niesłusznie oskarżonego emeryta.