Obradujący w Luksemburgu przywódcy Unii Europejskiej postanowili znieść część międzynarodowych sankcji nałożonych na Jugosławię po wojnie w Kosowie.

Zlikwidowano embargo na handel ropą naftową i zakaz komercyjnych lotów nad terytorium Jugosławii. W mocy pozostał natomiast zakaz wydawania wiz osobom związanym z reżimem Slobodana Miloszevicia. Wciąż zamrożone będą też zagraniczne konta bankowe należące do dawnej nomenklatury. Niektóre zachodnie państwa chciałyby, aby te sprawy zostały uzależnione od przyszłości Slobodana Miloszevicia, oskarżonego przez Trybunał Haski o zbrodnie wojenne. W mocy pozostanie również embargo na dostawy broni. Zostało ono nałożone przez ONZ i decyzję o jego zniesieniu musi podjąć Rada Bezpieczeństwa organizacji.

Przedstawiciele krajów Piętnastki są gotowi przyjść z pomocą nowemu prezydentowi Vojislavowi Kosztunicy. Wolę taką wyraził również Europejski Bank Inwestycyjny (EIB) - instytucja powołana w 1958 roku do wspierania długoterminowych inwestycji w krajach europejskich. "Priorytetem jest infrastruktura komunikacyjna. Musimy naprawić drogi i autostrady, przywrócić prawidłowe funkcjonowanie kolei i telekomunikacji" - powiedział przedstawiciel Banku Philippe Maystadt w wywiadzie dla francuskiego radia.

Topnieją wpływy Slobo

Sam Kosztunica, zaprzysiężony w sobotę przed jugosłowiańskim parlamentem na nowego szefa państwa, dziś ma wziąć udział w posiedzeniu serbskiego zgromadzenia. Jest to jeden z ostatnich przyczółków władzy, kontrolowanych przez zwolenników Miloszevicia. Przychylne byłemu dyktatorowi ugrupowania Partia Socjalistyczna i Jugosłowiańska Lewica poniosły sromotną klęskę w niedzielnych wyborach w północnej serbskiej prowincji Vojvodinie, wprowadzając zaledwie dwóch deputowanych do liczącego 120 miejsc lokalnego parlamentu. Wygląda na to, że i zgromadzenie narodowe Serbii niedługo pozostanie w rękach Miloszevicia. Szefowie głównych ugrupowań politycznych ustalili bowiem datę nowych wyborów parlamentarnych, które odbędą się 19 grudnia. Serbscy opozycjoniści postanowili też powołać tymczasowy rząd ekspertów. Ma on pomóc prezydentowi Kosztunicy w przywracaniu demokracji i prawa po trzynastu latach autorytarnych rządów Miloszevicia. Decyzja o powołaniu rządu tymczasowego zapadła kilka godzin po dymisji dotychczasowego serbskiego gabinetu kierowanego przez jednego ze sprzymierzeńców Miloszevicia, Mirko Marjanovicia. Po spotkaniu z Kosztunicą do dymisji podał się także premier rządu federalnego Jugosławii - Momir Bujatović.

Miloszević non grata w Chinach

Trudne chwile przeżywa ostatnio nie tylko pozbawiony władzy prezydent Slobodan Miloszević, ale również jego syn Marko. Został on cofnięty z lotniska w Pekinie, gdzie przybył z Moskwy na pokładzie samolotu Aeroflotu. Przedstawiciel rosyjskich linii lotniczych poinformował, że młody Miloszević posługiwał się paszportem dyplomatycznym. Po dwóch godzinach na lotnisku Chińczycy cofnęli go z powrotem do Moskwy, tłumacząc się problemami wizowymi. Marko, wraz z rodziną, wyjechał z Belgradu w sobotę, dwa dni po tym, jak jego ojciec został odsunięty ze stanowiska w powszechnym powstaniu. Rosyjska straż graniczna poinformowała, że nie będzie sprzeciwiać się przyjazdowi syna prezydenta. Będzie on mógł zostać w Rosji tak długo, jak zechce. Szczegółowe plany syna dyktatora nie są jednak znane.

Strzały przed parlamentem

Ochroniarze serbskiego nacjonalisty Vojislava Seselji oddali kilkadziesiąt salw w powietrze przez budynkiem parlamentu w Belgradzie. Seselj został bowiem zaatakowany przez tłum studentów, zarzucających mu próbę zatrzymania przemian demokratycznych w Jugosławii. Szef Partii Radykalnej próbował na forum parlamentu sprzeciwić się planowanej dymisji dotychczasowego rządu Jugosławii. Jego długie przemówienie, nie pozwoliło na podjęcie decyzji przez parlamentarzystów. Dymisja rządu zostanie więc rozpatrzona dopiero jutro.

Atak na Seselja zorganizowała studencka organizacja Otpor, która odegrała dużą rolę przy obaleniu reżimu Miloszevića.

Szalone tempo przemian

W poniedziałek upadł rząd federalny, Momira Bulatovića, jednego z głównych sojuszników byłego prezydenta Slobodana Miloszevića. Ustąpił również minister spraw wewnętrznych Vlajko Stojilković, po tym jak oskrżono go, że przygotowuje sie do stłumienia siłą strajków i demonstracji opozycji. Scheda po Stojilkoviću jest przyczyną pierwszych nieporozumień pomiędzy ugrupowaniami, które obaliły Slobodana Miloszevića. Fotela szefa MSW domaga się bowiem zarówno Demokratyczna Opozycja Serbii Dzindzića, jak i Serbski Ruch Odonowy. Zoran Dzindzić zaproponował, swoją kandydaturę na stanowisko szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Uważa bowiem, że ma dobre rozeznanie w tym, co dzieje sięw tych służbach i zapewnia że jest w stanie je kontrolować.Dzindzić twierdzi, że tajna jugosłowiańska policja Slobodana Miloszevića przegrupowuje się i przygotowuje do kontrataku. Jego zdaniem służby specjalne w Jugosławii wciąż są poza kontrolą sił demokratycznych.

Ustalono też, że w połowie grudnia odbędą się w Serbii przyśpieszone wybory parlamentarne. Dziś ma zapaść decyzja o rozwiązaniu serbskiego rządu.

00:40