Codziennie rano za 2 złote uczeń wolbromskiego gimnazjum nr 1 może kupić specjalny bon, który zwalnia go z odpytywania przy tablicy. Zebrane w ten sposób pieniądze trafią do ośrodka wychowawczego. Czy pomysł ma jednak właściwości wychowawcze?

"Pomóż innym i sobie" - pod takim hasłem uczniowie gimnazjum numer 1 w Wolbromiu zbierają pieniądze dla ośrodka wychowawczego w miasteczku. Nie byłoby w tym nic bulwersującego, gdyby nie zasady akcji. "Po prostu się uczymy, a bony to ostatnia deska ratunku" – mówią uczniowie. Jak mówi Andrzej Fabiański, dyrektor gimnazjum, "zakupiony bon gwarantuje uczniowi, że w danym dniu, jeśli jest on wywołany do odpowiedzi z konkretnego przedmiotu, może nie być pytany". A gdyby uczeń kupił 100 bonów i tak od 6 do 15 grudnia mógł być pewny, że nie będzie zapytany? Okazuje się, że jest i taka możliwość, ale jak twierdzi dyrektor, uczniowie kupują tylko pojedyncze bony. Pomysł z cegiekami bardzo podoba się uczniom. Twierdzą, że wykupowanych jest dużo tych "pomocy". "W żadnym przypadku nie popieram tego pomysłu" – mówi małopolski kurator. "Jest on pozbawiony nie tylko jakichkolwiek podstaw prawnych, ale mimo wszystko jest antywychowawczy" - dodaje. Dyrektor szkoły, zapytany czy nie boi się, iż pomysł może zrodzić pytanie, że szkoła zachęca uczniów do nieuczenia się, odparł: "nie, a ponadto poinformowaliśmy uczniów przed wprowadzeniem pomysłu w życie, na co przeznaczone będą pieniądze z cegiełek".

Małopolski kurator, który o akcji dowedział się od sieci RMF FM, zapowiedział zbadanie całej sprawy. Na razie uczniowie wydając dwa złote mogą spać spokojnie - nauczyciel nic im nie zrobi. Gimnazjum odwiedził reporter radia RMF FM, Marek Balawajder - posłuchaj jego relacji:

17:40