Przez co najmniej dwa tygodnie, a może i miesiąc rządowy tupolew nie będzie mógł wozić najważniejszych osób w państwie - ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Trzy tygodnie temu Tu-154M o numerze bocznym 102 wrócił z remontu w rosyjskiej Samarze, a piloci przeszli niezbędne szkolenia. Jednak dopiero teraz maszynę czekają liczne kontrole.

Samolot w swoje ręce zamierza wziąć kilka wojskowych instytucji. Służba Kontrwywiadu Wojskowego zawsze sprawdza maszynę po wizycie w rosyjskich zakładach remontowych. Z kolei Departament Zaopatrzenia MON ma sprawdzić, czy Rosjanie wykonali remont zgodnie z zamówieniem. Wcześniej tych czynności nie można było wykonać, bo samolot niemal każdego dnia był w powietrzu. Priorytetem było szkolenie pilotów pod okiem rosyjskiego instruktora.

Nasi piloci odbyli cykl lotów wznawiających i odzyskali swoje uprawnienia. Niedługo zaczniemy szkolić następnych. Tupolew normalnie pełni służbę w 36. spec pułku - mówi rzecznik prasowych Sił Powietrznych. Podpułkownik Robert Kupracz dodaje, że 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego czeka już na zamówienia na loty tupolewem.

Szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski zapewnia, że nie będzie obaw, by lecieć "tutką". Czekamy tylko na informację od MON-u, kiedy będzie ten samolot w dyspozycji. Jeśli będzie w dyspozycji, to będziemy latać Tu-154M. Oczywiście, że tak - zaznacza.

Na razie jednak żadna z czterech kancelarii uprawnionych do korzystania z floty spec pułku nie zgłosiła zapotrzebowania na tupolewa.