Jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego krawiectwa. W jego pracowni ubierali się znani z kręgu nauki, kultury, sztuki, biznesu oraz dyplomacji. Józef Turbasa, krakowski mistrz krawiectwa, gdyby żył, kończyłby w tym roku 100 lat. Wajda, Miłosz, Lem, Penderecki, Dziatkowiak to tylko nieliczni z jego klientów, którzy z czasem stawali się przyjaciółmi mistrza Turbasy.

Józef Turbasa został krawcem jeszcze przed wojną, ale warsztat doskonalił już po wojnie w... więzieniu, do którego jako żołnierz Armii Krajowej trafił aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa.

W jednej celi młody Turbasa siedział razem z Józefem Aksakiem, wtedy sławą krawiectwa. To on przekazał mu całą swoją fachową wiedzę.

Po wyjściu na wolność Józef Turbasa poświęcił się krawiectwu. Najpierw szył we własnym mieszkaniu, potem przeniósł się kilka kamienic dalej. Zawsze jednak przy ulicy św. Gertrudy, gdzie zakład J. Turbasa mieści się do dziś.

Artystyczna Pracownia Krawiecka powstała równo 75 lat temu. Ubrania, które wychodziły spod igły pana Józefa, szybko podbiły serca i zmieniły gusta krakowian.  

Józef Turbasa stał się Pierwszym Krawcem Rzeczypospolitej. Ubierali się u niego laureaci Nagrody Nobla, filmowych Oscarów, kompozytorzy, literaci, przedstawiciele palestry, konsulowie, prezydenci, premierzy.

Miał propozycję od samego Pierre’a Cardina

Co ciekawe, jego sława wyszła poza granice Polski, poza żelazną kurtynę. W latach 60. ubiegłego wieku otrzymał nawet propozycję pracy w Paryżu, u samego Pierre’a Cardina.

Dzięki temu, że ojciec ubierał wielu konsuli francuskich i jego ubrania pojawiały się w Paryżu, chciał go podkupić Pierre Cardin - opowiada w rozmowie z RMF FM syn Józefa - Jerzy Turbasa. Jednak wyjazd całej rodziny za granicę odpadał - Uzyskanie paszportów dla wszystkich było niemożliwe. Do tego dochodziła przeszłość ojca - żołnierza AK.  

U Józefa Turbasy ubierali się Stanisław Lem, Czesław Miłosz, Andrzej Wajda, Krzysztof Penderecki, Lucjan Kydryński czy prof. Antoni Dziatkowiak.

Krzysztof Penderecki we fraku z Artystycznej Pracowni Krawieckiej przy św. Gertrudy występował na międzynarodowych scenach, Lucjan Kydryński zapowiadał festiwale piosenki w Opolu i Sopocie, a Andrzej Wajda odbierał statuetkę Oscara w smokingu szytym przez Turbasę.

Wajda nie dyskutował z ojcem. Oddawał się w jego ręce. Miał ogromne zaufanie do niego. Bo zaufanie dodaje skrzydeł i Wajda wiedział, jak dodawać skrzydeł - opowiada.

"Ojciec miał niezwykle rzadki dar"

Wspominając wizyty klientów w pracowni ojca pan Jerzy, który kontynuuje dzieło Józefa Turbasa z prawdziwą pasją, opowiada:

Do ojca przychodziło się nie tylko po zdjęcie miary, na przymiarkę. Bo to nie było tylko szycie. To była relacja z klientem. Po to rozmawiał z klientem, by wiedzieć, w jakim kierunku iść, czy to ma być ekspansywna marynarka czy coś zupełnie innego, spokojnego w kroju - mówi Jerzy Turbasa.

Oczywiście byli tacy, którzy próbowali coś narzucić. Ale ojciec miał swoją technikę tolerancji, wysłuchał i robił po swojemu, bo efekt nie ma służyć ani ojcu, ani marynarce, tylko klientowi. Bo my nie szyjemy, my chcemy pomóc ­- podkreśla.

Cytat

Ojciec miał dar, niezwykle rzadki dar. Wystarczyło jedno spojrzenia i widział, co potrzebne jest klientowi - jaki kolor, jaki krój, jaka miękkość tkaniny, jaka grubość.
opowiada.

Gen krawiectwa. Z ojca na syna

Jerzy Turbasa, podobnie jak ojciec, stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego krawiectwa. Znane postaci z kręgu nauki, kultury, sztuki, biznesu oraz dyplomacji ubiera już trzecią dekadę. Został mistrzem krawiectwa, choć z zawodu jest architektem.

Ojcu - można powiedzieć - zawdzięczam wszystko - przyznaje w rozmowie z nami - Ale wybór drogi wcale nie był taki prosty. Przez długi czas się wahałam, zwyciężył ostatecznie gen krawiectwa.

Pytany, czy najmłodszy z rodziców Turbasów - Jakub, także z wykształcenia architekt - przejmie Artystyczną Pracownię Krawiecką przy św. Gertrudy, rozkłada ręce.

Dla mnie ważne jest, żeby - cytując za moim ojcem Paulo Coelho - syn realizował swoją legendę a nie moją. Rozumiem go, jest w podobnej sytuacji do mnie - mówi.

Sam Jakub przyznaje, że to otwarta kwestia i nie potrafi jednoznacznie powiedzieć, czy zwiąże swoją przyszłość z pracownią na ulicy św. Gertrudy.

Jedno jest pewne, jeśli zwycięży gen krawiectwa, nie trzeba będzie zmieniać logo. J. Turbasa pozostanie.