Obiecywali, że za łapówkę załatwią pozytywny wynik egzaminu na prawo jazdy. W rzeczywistości - nie mieli na to żadnego wpływu. Prokuratura w Toruniu ujawniła nowe fakty w sprawie korupcji w tamtejszym Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego.

Egzaminatorzy doszli do wniosku, że na naiwności i strachu kursantów można nieźle zarobić. Mężczyźni podchodzili do zestresowanych przyszłych kierowców, proponując pomoc. Następnie umawiali się na zapłatę, ale dopiero po egzaminie. Stwierdzili, że i tak znaczy odsetek kursantów zdaje z wynikiem pozytywnym takie egzaminy. Wykorzystując przekonanie tych osób, że pośredniczyli w załatwieniu takiej sprawy , pobierali pieniądze po zdanym egzaminie - powiedział prokurator Maciej Rybszleger.

W przypadku niezdanego egzaminu panowie mieli zasadę, że pieniędzy nie biorą. Tłumaczyli wówczas, że jest monitoring i sprawy nie da się załatwić. Mężczyźni działali w porozumieniu. W konsekwencji usłyszeli dodatkowy zarzut - udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. To sprawia, że grozi im nawet 12 lat więzienia.