Sejmowi rekordziści latają za publiczne pieniądze samolotami nawet sto razy do roku. Jednak z gromadzonych dzięki temu punktów bonusowych, mogą korzystać w prywatnych celach - pisze poniedziałkowa "Rzeczpospolita".
Gazeta powołuje się na dane Biura Analiz Sejmowych. Wynika z nich, że profity płynące z uczestnictwa w takich programach powinny być uwzględniane w rejestrze korzyści.
"Takich wpisów nie robi żaden z często podróżujących posłów, choć punkty od linii lotniczych za korzystanie z ich usług można wymieniać nie tylko na bilety, ale również np. na zegarki" - wylicza dziennik.
Więcej na stronie www.rp.pl.
- Żądania zniszczą budżet
- Wysyp premierowych modeli aut
(abs)