Sąd w Uppsali nie zgodził się na ekstradycję stalinowskiego sędziego Stefana M. do Polski, o co wnioskowała polska prokuratura. Podejrzany jest obywatelem Szwecji, a zarzucane mu czyny w świetle szwedzkiego prawa uległy przedawnieniu - uzasadnił sędzia.

Z dokumentu wynika, że Stefan M. jest obywatelem Szwecji od 1977 roku. Zarzucane mu w nakazie aresztowania 20 czynów, określone jako przestępstwo przeciw wolności i funkcjonowaniu instytucji państwowych, dotyczą okresu od 27 marca 1951 do 20 listopada 1953 r. W świetle szwedzkiego prawa czyny te uległy przedawnieniu. Na tej podstawie Sąd Rejonowy w Uppsali oddalił wniosek prokuratury o wydanie Polsce podejrzanego. Polska strona może jeszcze odwołać się od decyzji do sądu wyższej instancji. Ma na to czas do 26 listopada.

81-letni M. jest od 2007 r. podejrzany przez IPN o niedopełnianie obowiązków przy przedłużaniu aresztu wobec więźniów UB i tym samym o bezprawne pozbawianie ich wolności, za co grozi do 10 lat więzienia. IPN, który kwalifikuje to jako nieprzedawniającą się zbrodnię przeciw ludzkości, wniósł o jego aresztowanie, bo nie stawiał się na wezwania, a jest obywatelem polskim.

W lutym br. Wojskowy Sądu Okręgowy w Warszawie wydał nakaz jego aresztowania, co otworzyło drogę do wysłania w październiku do Sztokholmu - na wniosek pionu śledczego IPN - tzw. Europejskiego Nakaz Aresztowania.

Stefan M. osiedlił się w Szwecji po wyjeździe z Polski w 1968 r. w wyniku antysemickiej nagonki komunistycznych władz. Uważa on, że zainteresowanie nim w Polsce jest spowodowane chęcią przyniesienia szkody jego przyrodniemu bratu - naczelnemu "Gazety Wyborczej" Adamowi Michnikowi. Prok. Klimczak zaprzeczał, by miało to jakiś związek.