Obowiązujący w szpitalach całkowity zapas palenia tytoniu jest nagminnie łamany - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Pacjenci palą w ukryciu, często w toaletach lub wychodzą w tym celu na zewnątrz. Dyrektorzy szpitali przyznają, że są bezsilni, bo nie mają możliwości karania za nieprzestrzeganie przepisów. Mają jednak swoje sposoby.

Do palenia na terenie szpitala wagi nie przywiązuje nawet sanepid, który od początku roku ukarał w całym kraju pięć szpitalnych palaczy na kwotę tysiąca złotych. Nałożył też kary na ośmiu dyrektorów za nieoznakowanie szpitali. Bo - jak twierdzi GIS - to właśnie dyrektorzy placówek powinni odpowiadać za przepisy porządkowe w tej sprawie.

Jednak jest sposób na palaczy w placówkach zdrowia. W Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej w Cieszynie w lutym doszło do zaprószenia ognia przez pacjentkę. Odtąd ochrona pilnuje, żeby chorzy nie palili na terenie szpitala i otaczającego go parku. Za złamanie zakazu pacjent za zgodą lekarza może być nawet wypisany do domu - czytamy w gazecie.