Przyjęciem deklaracji zapowiadającej walkę z ubóstwem dzieci zakończył się szczyt Ibero-Amerykański w Panamie. Atmosferę obrad zepsuła nieco gorąca wymiana zdań i wzajemne oskarżenia między Fidelem Castro a prezydentem Salwadoru Francisco Floresem.

Kubański przywódca Castro publicznie zarzucił prezydentowi Salwadoru, że udzielał w swym kraju schronienia Luisowi Posada Carrilesowi, aresztowanemu dwa dni temu w związku z podejrzeniami, że przygotowywał zamach na kubańskiego przywódcę: "Przywódca gangu przyjechał z Salwadoru i rząd tego kraju choć doskonale zdaje sobie z tego sprawę nie robi absolutnie nic". Prezydent Salwadoru bardzo ostro zareagował na oskarżenia Castro: "To, że prezydent Castro zarzuca mi, iż jestem odpowiedzialny w sprawie Luisa Posada Carrilesa, w kontekście tego, że jest osobiście odpowiedzialny za okrutną i krwawą wojnę domową w Salwadorze, jest absolutnie nie do przyjęcia".

W 12-letniej wojnie domowej w Saldwadorze zginęło około 75 tysięcy ludzi. Castro zaprzecza jakoby ponosił jakąkolwiek odpowiedzialność, choć przyznaje, że w przeszłości, kiedy Kuba wspierała ruchy rewolucyjne w całej Ameryce Łacińskiej, prowadził szkolenia również dla salwadorskich partyzantów.

09:05