Mieszkańcy szczecińskiego bloku przy ulicy Matejki, gdzie w sobotę doszło do wybuchu, wracają do swoich mieszkań. Część z nich już noc z niedzieli na poniedziałek spędziła w swoich domach; część dopiero dziś ma zamiar wrócić do mieszkań. Rodziny ze zniszczonych wybuchem mieszkań dostały lokale zastępcze.

W sobotę w jednym w wieżowców doszło do eksplozji, która zniszczyła dwa mieszkania i raniła 5 osób. Jak dotąd nie znaleziono żadnych nowych nieszczelności. Na wszelki wypadek także i dziś pracownicy telekomunikacji sprawdzają, czy w studzienkach telekomunikacyjnych obok wieżowców nie ma gazu.

Trzy dni przed wybuchem ubezpieczyłam mieszkanie - mówi kobieta, która mieszka na siódmym piętrze wieżowca. Dwie doby spędziliśmy w pobliskim hotelu, bo w mieszkaniu nie ma ciepłej wody. Trochę już posprzątaliśmy, ale wszystko śmierdzi dymem, spalenizną. Trzeba to poprać i pomyć.

Dwa mieszkania są niemal kompletnie zniszczone. Ucierpiały też samochody, które feralnego poranka były zaparkowane przed wieżowcem przy ul. Matejki. Ich właściciele mogą starać się o odszkodowanie.

Śledztwo w sprawie przyczyn wybuchu prowadzi prokuratura Szczecin Niebuszewo. Zakończono już oględziny miejsca wybuchu jednak na opinie biegłych trzeba będzie poczekać. Dopiero po ich uzyskaniu będzie wiadomo czy i jakie zarzuty zostaną komukolwiek postawione.

Dwie z pięciorga rannych w sobotniej eksplozji osób przebywa na oddziale oparzeniowym szpitala w Gryficach. Ich stan określany jest jako ciężki. Najbliższa doba powinna być decydująca.