Są wyniki kontroli Rzecznika Praw Pacjenta w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych i Izbach Przyjęć w Śląskiem. Rzecznik wszczął postępowania po serii bulwersujących wydarzeń, do których doszło wiosną w szpitalach w Sosnowcu, Wodzisławiu Śląskim i Rydułtowach, Zawierciu i Dąbrowie Górniczej. Dwaj pacjenci zmarli. Wcześniej wiele godzin czekali na pomoc w izbach przyjęć.

Rzecznik Praw Pacjenta badał realizację prawa pacjentów do natychmiastowego udzielenia świadczeń zdrowotnych ze względu na zagrożenie zdrowia lub życia oraz prawa pacjentów do świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością. W każdej z wymienionych spraw stwierdzono naruszenie tych praw - czytamy w komunikacie RPP.

39-latek, który z siną i opuchniętą nogą trafił do izby przyjęć w Sosnowieckim Szpitalu Miejskim nie został właściwie zbadany - stwierdził Rzecznik Praw Pacjenta. Wcześniej placówka informowała o tym, że chory miał szereg badań i konsultacji. Według RPP na początku zrobiono mu jednak tylko badanie dopplerowskie USG, nie zlecono na wczesnym etapie m.in. oznaczenia CRP,  morfologii, D-dimerów w celu pełnej diagnostyki choroby zakrzepowej żył. Gdyby tak postąpiono, komplet badań wskazujących na sepsę personel medyczny miałby znacznie szybciej - czytamy na stronie RPP. Wyniki badań, które wykluczyły zakrzepicę i uraz nogi, doprowadziły do impasu decyzyjnego co do dalszego postępowania z chorym. Pacjenta konsultowało kilku lekarzy (ortopeda, internista, psychiatra), ale nie wdrożono właściwego leczenia. 39-latek zmarł.

Do nieprawidłowości doszło też w Powiatowym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Rydułtowach i Wodzisławiu Śląskim, gdzie zgłosił się 35-latek uskarżający się na ból w klatce piersiowej. Według rodziny mężczyzna spędził w izbie przyjęć 10 godzin. Zrobiono mu EKG oraz badanie krwi. Później został przewieziony do szpitala w Rydułtowach. Tam lekarze poinformowali, że nie ma wolnych łóżek, choć nie było to prawdą. 35-latek wrócił do Wodzisławia, skąd ostatecznie trafił do szpitala w Raciborzu. Tam zmarł. Według Rzecznika Praw Pacjenta chory wymagał leczenia kardiologicznego, a nie internistycznego i obserwacji. Lekarz Izby Przyjęć powinien był jak najszybciej potwierdzić lub wykluczyć zawał i przekazać 35-latka do ośrodka kardiologicznego. RPP podkreśla, że w tym przypadku nie wdrożono szybkiej diagnostyki kardiologicznej, a wynik EKG nie jest jedynym i najważniejszym czynnikiem świadczącym o wystąpieniu lub niewystąpieniu zawału serca.

Rzecznik Praw Pacjenta prowadził też postępowanie sprawdzające w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu, gdzie na SOR zgłosiła się 20-letnia kobieta w ciąży z objawami udaru. Pacjentka odczuwała ból głowy. Towarzyszyły mu zaburzenia mowy, drętwienie kończyn górnych i dolnych, niezborność ruchowa. Kobietę skierowano do internisty, a nie neurologa. Według RPP 20-latka nie została właściwie zbadana podczas przyjęcia na SOR - triaż wykonano bez wywiadu, pobieżnie, a konsultacje specjalistyczne odbyły się dopiero po 4 godzinach od przyjęcia pacjentki na SOR.

Kolejną placówką, którą sprawdzał Rzecznik Praw Pacjenta, było Zagłębiowskie Centrum Onkologii Szpital Specjalistyczny im. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej, gdzie na SOR zgłosiła się kobieta z silnymi bólami brzucha. W kolejce do lekarza zemdlała. Pomocy mieli jej udzielić inni pacjenci, mimo że był tam personel medyczny. RPP stwierdził m.in.,  że osoba przyjmująca chorą, nieprawidłowo zakwalifikowała ją do grupy mogących oczekiwać - czas oczekiwania wynosił do 6 godzin. Pacjentka nie została prawidłowo zbadana przez lekarza chirurga (brak wywiadu, brak całościowego badania brzucha). Poza tym, RPP ustalił, że od stycznia do kwietnia w dąbrowskim szpitalu brakowało lekarzy na SOR. O podobnym ustaleniu informował wcześniej śląski oddział NFZ.

Opracowanie: