W gminach, gdzie kupiono fotoradary, straż miejska zajmuje się głównie obsługą tych urządzeń, zaniedbując inne obowiązki. Tak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która badała działalność straży miejskiej i gminnej przez 5 lat.

Skala problemu jest ogromna i dotyczy zarówno dużych, jak i małych miast. Na przykład w Warszawie, odkąd pojawiły się fotoradary, wypisywanie mandatów drogowych wzrosło prawie o 470 proc. Z kolei w Białogardzie strażnicy właściwie wyłącznie zajmują się obsługą fotoradarów i wypisywaniem mandatów. Kontrolerzy NIK stwierdzili, że aż 97 proc. wszystkich czynności strażników w tej miejscowości to właśnie ściganie kierowców.

To jest szukanie dodatkowych dochodów przez burmistrzów, przez wójtów, ale niestety kosztem dbałości o porządek publiczny - twierdzi prezes NIK-u Jacek Jezierski.

Kontrole kierowców to tylko jedno z 26 ustawowych zajęć strażników miejskich. Podczas kontroli NIK okazało się także, że brakuje nadzoru władz samorządowych nad strażami gminnymi i miejskimi. Sami strażnicy z kolei dość niedbale podchodzą do swoich obowiązków, choć mają podobne uprawnienia, co policja. Często zaniedbują dokumentację służby i nie ewidencjonują zgłoszeń.

Raport NIK poddaje w wątpliwość sens istnienia straży miejskiej.