Bardzo duże utrudnienia czekają dziś pasażerów komunikacji miejskiej w Bydgoszczy. O poranku strajk rozpoczęli pracownicy Miejskich Zakładów Komunikacyjnych. Na swoje stałe trasy nie wyjechała większość linii.

Trudno przewidzieć, kiedy zakończy się strajk pracowników Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Bydgoszczy. O poranku 90 proc. linii tramwajowych i autobusowych stanęła. 

Kierowcy, którzy domagają się podwyżek, odmówili pracy. Domagają się przede wszystkim podwyżek - 1000 złotych i poprawy warunków pracy. 

Jak opisują kierownicy i motorniczy, w firmie jest ponad 30 wakatów, załoga wypracowała w tym roku 20 tysięcy nadgodzin, a to dopiero czerwiec. Do tego jak mówią, nie mogą brać urlopów, są przemęczeni. Dlatego chcą rozmawiać z miastem, a do mieszkańców apelują o wyrozumiałość.

Miasto ocenie strajk jako nielegalny, bo zorganizowany chociażby bez strajku ostrzegawczego.

"Spór toczy się między załogą MZK a Zarządem Spółki. Miasto Bydgoszcz nie jest stroną tego sporu" - czytam na stronie miasta.

Tu warto podkreślić, że MZK jest jednak spółką miejską. Jak usłyszał reporter RMF FM Kuba Kaługa od Karoliny Stępień z bydgoskiego magistratu, ze strajkującymi rozmawiać ma prezes spółki, bo tylko on może z nimi negocjować kwestię wynagrodzeń. 

Opracowanie: