Całą noc w korku mają za sobą kierowcy, którzy utknęli w miejscowości Emilia pod Łodzią. W wielokilometrowym zatorze jest co najmniej kilkadziesiąt ciężarówek - mówi RMF FM jeden z kierowców pan Adam, który próbował wczoraj dojechać do Łodzi z Gdańska. Od kilkunastu godzin zablokowana jest też droga numer 718 na Mazowszu, między Pruszkowem a Ołtarzewem.

Stoję tutaj od wczoraj, od godziny 20 wieczorem i ujechałem może trzy, góra pięć kilometrów - opisuje pan Adam. Wjazd do Łodzi jest zablokowany przez policjantów. Funkcjonariusze - jak dodaje - nie wpuszczają ciężarówek do miasta, bo jadące przez miasto tiry nie mogą podjechać pod wzniesienia, paraliżując ruch na drogach.

A tu, co się dzieje, to prawdziwy koszmar. Wszyscy spali na drodze. Od wczoraj nic się tu nie dzieje. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad mówią nieprawdę, twierdząc, że wszystkie drogi krajowe są przejezdne - dodaje.

Reporter RMF FM usłyszał od drogowców, że nie są w stanie zrobić nic, bo nie mogą dojechać na miejsce zatoru. Ich zdaniem dopiero, gdy Łódź wpuści do miasta ciężarówki a te ruszą drogą numer jeden, w kierunku centrum, pługi i solarki będą w stanie dojechać na węzeł drogowy, posypać go, odśnieżyć i udrożnić. Tiry mogą mieć jednak problem z pokonaniem wzniesień na węźle Emilia, czyli na skrzyżowaniu autostrady A2 z drogą numer jeden.

Ten sam problem pojawił się na drodze numer dwa między Warszawą a Sochaczewem, gdzie kilkaset tirów stoi w korku. Trasa jest tam węższa przez zaspy, dlatego sprzęt drogowców nie może się przedrzeć na miejsce. Śniegu spadło wczoraj tak dużo, że na razie i kierowcy i drogowcy przegrywają z nim walkę.

Od kilkunastu godzin zablokowana jest również droga numer 718 na Mazowszu, między Pruszkowem a Ołtarzewem. Ruch zastopował tir, który zakopał się w śniegu. Do maszyny nie mogą dojechać pługi ani ciężki sprzęt.