Sprawca poniedziałkowego karambolu w Bytomiu, który uciekł z miejsca wypadku wczoraj sam zgłosił się na policję. W chwili zatrzymania mężczyzna miał w organizmie ponad pół promila alkoholu. W zderzeniu kilku samochodów ranne zostały 4 osoby.

W poniedziałek na dwupasmowej ul. Wrocławskiej w rejonie wiaduktu zderzyły się cztery samochody. Jadąca w stronę Wrocławia skoda felicia podczas zmiany pasa ruchu uderzyła w bok peugeota partnera, spychając go na jezdnię prowadzącą w przeciwną stronę. Tam peugeot zderzył się z fordem mondeo oraz toyotą yaris. W wyniku zderzenia samochód peugeot dachował. Pochodzący z Gliwic 35-letni kierowca peugeota doznał stłuczenia nóg i ogólnych obrażeń. 51-letni kierowca forda z Dąbrowy Górniczej miał złamaną nogę, jego dwaj pasażerowie - w wieku 32 i 53 lat - doznali ogólnych obrażeń. Bez obrażeń z wypadku wyszedł 52-letni kierowca toyoty z Piekar Śląskich.

Sprawcę wypadku zbadano wczoraj trzykrotnie pod kątem obecności alkoholu. Krótko po zatrzymaniu miał około 0,6 promila w wydychanym powietrzu. Nie wiadomo, czy mężczyzna był pod wpływem alkoholu dzień wcześniej, gdy spowodował wypadek. Z zeznań bytomianina wynika, że uciekł z miejsca wypadku, bo przeraził się jego skutkami. Następnie ukrywał się przed policją. W tej chwili nie można już stwierdzić, czy w chwili spowodowania wypadku był trzeźwy. Skruszony 28-latek, który przyznał się do spowodowania wypadku został zatrzymany w areszcie.