Prokuratura w Oświęcimiu umorzyła śledztwo w sprawie gróźb wobec wiceprezes PiS Beaty Szydło. Według śledczych, nie udało się wykryć sprawców. Decyzja jest nieprawomocna.

Prowadzone czynności nie doprowadziły do wykrycia sprawcy przestępstwa. Dlatego zostało wydane postanowienie o umorzeniu dochodzenia. Gdyby się pojawiły nowe okoliczności, które pozwolą wykryć sprawcę, śledztwo zostanie niezwłocznie podjęte - powiedział prokurator Mariusz Słomka.

E-mail z groźbami wobec Beaty Szydło został wysłany w październiku 2010 roku. Wcześniej tego samego dnia, czyli 19 października, w łódzkim biurze PiS zamordowany został jeden z pracowników, a inny został ciężko ranny.

E-mail do posłanki PiS zawierał właśnie groźby zabójstwa. Zaniepokoił zatrudnioną w biurze w Jawiszowicach koło Oświęcimia asystentkę parlamentarzystki. W liście, oprócz obelg, znajdowały się zdania: "zaczęli was zabijać, mam nadzieję, że was wszystkich wybiją" i "ty się przestań pokazywać w mediach, bo możesz przez przypadek też trafić na celownik".

Według prokuratorów z Oświęcimia, list z groźbami został wysłany za pośrednictwem niemieckiego serwisu internetowego. Ustalono, że właścicielem internetowego konta pocztowego jest Polak na stałe mieszkający w Niemczech. Mężczyzna twierdzi, że nie wysyłał e-maila. Miał jednak udostępniać komputer Polakom. Według niego, któryś z nich mógł wykorzystać adres poczty.

To niejedyna taka sprawa

W lipcu ubiegłego roku w podobnej sprawie krakowski sąd skazał na pół roku więzienia w zawieszeniu 30-letniego informatyka Michała K. Prokuratura oskarżyła go o nawoływanie do ataków na biura poselskie PiS. Mężczyzna przyznał się do zarzutu i wyjaśniał, że był to "głupi żart".