Łódzka spółdzielnia mieszkaniowa, która na klatkach schodowych wywiesza listy lokatorów zalegających z opłatami, ma o 36 procent mniejsze zadłużenie niż inne spółdzielnie w mieście. Na jednego lokatora przypada nieco ponad 217 złotych ogólnego długu. Jak udało się to zrobić?

Prześledziliśmy Ustawę o Ochronie Danych Osobowych. Sprawdziliśmy, co możemy, a czego nam nie wolno – wyjaśnia wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Młodych” – Jolanta Gieras. Uznaliśmy, że najlepsza będzie forma: podanie kwoty z zaznaczeniem tylko piętra. W ten sposób nikogo nie wskazujemy palcem, a jednocześnie dajemy do zrozumienia, gdzie takie zadłużenie występuje.

Lokatorzy są podzieleni w opiniach na temat pomysłu. Absolutnie się z tym zgadzam – mówi kobieta, która mieszka na parterze w jednym z bloków przy ulicy Bratysławskiej. Jeżeli nie będziemy płacić regularnie, to wszyscy będzie stratni, bo teraz każdy blok jest wydzielony i rozliczany osobno. Dług bloku może na przykład oznacza, że nie będziemy mieć zrobionego jakiegoś remontu. Wiadomo, że spółdzielnia najpierw będzie wkładać pieniądze tam, gdzie nie ma zadłużenia, żeby nagrodzić rzetelnych lokatorów.

Inna młoda kobieta dodaje: Dłużnicy powinni być wypisani po nazwiskach i jeszcze podkreśleni na czerwono. Sens takiego rozwiązania widzi też inna lokatorka tego bloku. Lista na klatce, to forma mobilizacji. To na pewno duży plus.

Tylko starszy pan ma wątpliwości: Niektórzy ludzie są oburzeni, bo są inni wytykają ich palcami. Przecież sąsiedzi na jednym piętrze wiedzą, kto płaci, a kto nie.

Notoryczni dłużnicy, którzy nie przejawiają chęci uregulowania zaległych opłat, w spółdzielni „Osiedle Młodych” trafiają też do Krajowego Rejestru Długów.