Wykroczeniem jest nie tylko parkowanie samochodu na jezdni, ale też na chodniku - jeśli znak drogowy "zakaz zatrzymywania" nie precyzuje, że nie dotyczy on chodnika - potwierdził Sąd Najwyższy.

Orzeczenie zapadło w sprawie pewnej sędzi z Gdańska, która parkowała przed siedzibą sądu w tym mieście, stawiając samochód na chodniku. Chodnik ma tam około 5 metrów szerokości, więc nawet parkując na nim pojazd, pozostawało przepisowe 1,5 metra dla pieszych. Szkopuł w tym, że na tym odcinku ustawiono znak drogowy "zakaz zatrzymywania".

Okolica siedziby gdańskich sądów nie mieści się w strefie płatnego parkowania i trudno tam o wolną przestrzeń na wyznaczonych miejscach parkingowych - stąd wielu kierowców wykorzystuje szeroki chodnik, a strażnicy miejscy karzą ich mandatami za wykroczenie.

Zgodnie z prawem, sędziowie nie mogą odpowiadać przed sądem za wykroczenia - pozostaje tylko odpowiedzialność dyscyplinarna przed sądami dla sędziów. Dlatego też przeciwko sędzi Katarzynie G. wszczęto postępowanie dyscyplinarne, zarzucając jej uchybienie godności sędziego przez popełnienie wykroczenia drogowego.

W styczniu tego roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku uniewinnił sędzię G. od tego zarzutu uznając, że przepis Prawa o ruchu drogowym pozwala parkować na chodniku - o ile pozostawi się 1,5 metra na ruch pieszych. Rzecznik dyscyplinarny zaskarżył ten wyrok i sprawą zajął się Sąd Najwyższy.

SN uchylił wyrok uniewinniający w tej sprawie i przypomniał, że znak drogowy "zakaz zatrzymywania" - jeśli nie ma pod nim tabliczki "nie dotyczy chodnika" - obowiązuje zarówno na jezdni, jak i na chodniku - nawet jeśli jest wystarczająco szeroki.

Hierarchia prawna jest taka: najpierw kierujący ruchem, potem sygnalizacja świetlna, potem znak drogowy, a na końcu - przepis - przypomniał sędzia Józef Iwulski. Kiedyś znaki drogowe obowiązywały tylko na "jezdni", a obecnie obowiązują na "drodze". A "droga" to "jezdnia" plus "chodnik" - podkreślił, przypominając zarazem o dokonanej kilka lat temu nowelizacji Prawa o ruchu drogowym.

Jak powiedział sędzia Iwulski, podobną sprawą zajmował się w 2004 i 2005 r. Trybunał Konstytucyjny, który potwierdził zgodność z Konstytucją takiej regulacji.

Z tych przyczyn gdański sąd ponownie ma zbadać sprawę byłej już sędzi Katarzyny G., której nadal - mimo że odeszła z sądownictwa - grozi kara od upomnienia do wydalenia z zawodu. Poprzednim razem, gdy sędzia została uniewinniona, rzecznik dyscyplinarny wnosił o karę dyscyplinarną upomnienia. Sprawa może jeszcze zostać uznana za przypadek mniejszej wagi.