Wprawdzie Sejm mamy ten sam, ale zmienia się jego reprezentacja. Po wyjściu Stronnictwa Konserwatywno Ludowego z Akcji Wyborczej Solidarność - politycy tej partii postanowili powołać nowy klub parlamentarny. Na razie nie wiadomo dokładnie z ilu członków będzie się składać nowo powołane ciało. Do wczoraj doliczono się 18 osób, ale niewykluczone, że będzie ich więcej.

Wykluczone natomiast, aby do klubu SKL-u przyłączyli się politycy Platformy Obywatelskiej. Dla nich - jak mówią - organizowanie się w parlamencie nie jest sprawą najważniejszą. Wszystko wskazuje więc na to, że tak jak w przypadku współpracy politycznej, tak też w parlamencie SKL i Platforma idą razem, ale osobno. Po co więc powoływano klub SKL? Ogłaszając powołanie klubu SKL Jacek Janiszewski zapowiedział, że na pewno wejdzie do niego 18 posłów i kilku senatorów. Klub powstał: "Z takim przesłaniem, że jesteśmy otwarci do środowiska PO, ażeby tworzyć bądź sytuację, w której oni przychodzą do naszego klubu, bądź też jesteśmy skłonni otworzyć SKL na PO. Platforma jak mówi pan Olechowski jest przestrzenią. Trudno zatem z przestrzenią rozmawiać i my deklarując swoje poparcie dla tego programu byliśmy przekonani, że to jest wstęp do bardzo dobrej współpracy, gdzie SKL jest niezależnym podmiotem politycznym. Jeśli okaże się to niemożliwe to SKL będzie w bardzo głębokim kryzysie". Środowiska PO czyli Platformy Obywatelskiej za współpracę jednak dziękują, a swojego klubu na razie zakładać nie chcą: "Miejsce dla klubu parlamentarnego jest po wyborach. Wtedy kiedy reprezentacja parlamentarna również ilościowo będzie odzwierciedlała siłę polityczną Platformy. W tym parlamencie nie jest to możliwe" - tłumaczy Janusz Lewandowski. "A poza parlamentem jesteśmy drugą siłą w kraju" - powiedział Lewandowski.

Tymczasem w Sejmie drugą siłą stała się nieoczekiwanie AWS, która po kolejnych podziałach przestała być największym klubem i właściwie jej szef powinien oddać gabinet zwyczajowo zajmowany przez szefa największego klubu - Leszkowi Millerowi. Ten jednak nie chce: "Jeżeli mamy się już zadomowić w największych gabinetach, to lepiej na cztery lata czyli po wyborach za sześć miesięcy". Stanisław Kracik z Unii Wolności o dziwo zgadza się z Leszkiem Millerem. Uważa, że ze względu na dobro Mariana Krzaklewskiego przeprowadzka byłaby nie na miejscu: "Litości przecież tego pan już tak los skopał a jeszcze to mu chcecie odebrać? Zostawcie mu chociaż jakiś atrybucik. Nich ma, bo się załamie". Tomasz Wełnicki, człowiek byłego wicepremiera Janusza Tomaszewskiego cieszy się, że Marian Krzaklewski na własnej poczuł czym jest klęska: "To w końcu pan Marian Krzaklewski ponosi główną odpowiedzialność za rozpad AWS i za uszczuplenie jego wielkości w Sejmie". Czy czekają nas kolejne przetasowania na Wiejskiej? Wszystko jest możliwe.

foto RMF FM

06:25