Kontrola farmaceutyków może spowodować, że apteka może nie wydać pacjentowi ważnego leku - czytamy w piątkowym wydaniu "Rzeczypospolitej". Tak zwana "dyrektywa fałszywkowa", która od 9 lutego każe oznaczać unikalnym kodem każde opakowanie leków wprowadzonych do obrotu na terenie Unii Europejskiej, może zmniejszyć dostęp do medykamentów.

"Bo choć wprowadzając nowe regulacje, Unia wydaje wojnę fałszerzom nawet setek milionów opakowań leków dopuszczonych do obrotu na swoim terenie, może przy okazji zaszkodzić pacjentom. Wszystko przez nieprecyzyjne przepisy" - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Według ustaleń gazety, "kłopoty mogą pojawić się już za tydzień". Choć nowa, unijna dyrektywa dotyczy tylko leków wyprodukowanych po 9 lutego, część producentów zapobiegliwie umieściła kody zabezpieczające na pudełkach leków wyprodukowanych przed tą datą. Potem wprowadziła medykamenty, do europejskiej bazy, na podstawie której sprawdzana będzie teraz autentyczność farmaceutyków.

Czerwony alert dla leku

System farmaceutyczny wdrażany w Unii Europejskiej jako "autentyczne" rozpoznaje tylko unikalne kody 2D wygenerowane po 9 lutego tego roku. "Kod wprowadzony wcześniej rozpozna więc jako fałszywy i wygeneruje alert, wyświetlając się na czerwono" - czytamy w piątkowym wydaniu dziennika.

Jak podkreśla jeden z farmaceutów w rozmowie z "Rz", w tej sytuacji aptekarz może odmówić wydania leku pacjentowi. "A ten odejdzie z kwitkiem, nawet jeśli substancja jest ważna dla jego zdrowia i niezbędna w terapii" - podkreśla.

Jak przypomina gazeta, "prawo farmaceutyczne implementujące unijne regulacje" zakłada, że za wydanie sfałszowanego opakowania grozi 50 tys. złotych kary i nie przewiduje wyjątków w postaci "fałszywego alertu czy zdarzeń niezależny od aptekarza".