Resort zdrowia ma gotowy program refundacji zapłodnienia metodą in vitro. Pary będą jednak mogły z niego skorzystać dopiero po wyczerpaniu wszystkich innych metod leczenia bezpłodności - donosi "Gazeta Wyborcza".

Program przygotowywany był od dłuższego czasu, a w pracach nad jego kolejnymi wersjami brali udział m.in. wybitni specjaliści od pozaustrojowego zapłodnienia.

Początkowo proponowano częściową refundację, ale to w myśl polskich przepisów o świadczeniach zdrowotnych nie jest możliwe. Dlatego ostatecznie zdecydowano się na całkowite pokrycie kosztów, a więc zarówno leków stymulujących kobietę hormonalnie, jak i całej procedury medycznej.

Powstanie specjalnego programu refundacji nie oznacza jednak, że dostęp do pozaustrojowego zapłodnienia będzie niczym nieograniczony. Ministerstwo zdecydowało, że do in vitro będzie można uciec się tylko po wyczerpaniu wszystkich innych metod leczenia. Program określi także, w jakim wieku pacjentki będą mogły występować o in vitro i za ile prób państwo jest w stanie zapłacić. W jednej z ostatnich wersji programu była mowa o refundacji trzech kolejnych prób, a maksymalny wiek kobiety, która mogłaby się poddać procedurze - pod warunkiem, że jej jajniki funkcjonują - określono na 45 lat. Nie wiadomo jednak, na jakie ostatecznie rozwiązanie zdecyduje się ministerstwo.

Wiadomo natomiast, że sporym obciążeniem finansowym będą tu leki hormonalne. Podaje się je, by kobieta w jednym cyklu wytworzyła nie jedną, ale kilka komórek jajowych, co znacznie poprawia szanse na urodzenie dziecka.

Jak donosi "Gazeta Wyborcza", program przeszedł już konsultacje w Ministerstwie Zdrowia. Teraz jego efektywność oceni Agencja Oceny Technologii Medycznych. Po ewentualnej pozytywnej opinii AOTM program refundacji będzie mógł wejść w życie, chyba że do tego czasu Polska zakaże w ogóle leczenia niepłodności metodą in vitro.