Rura - kością niezgody w Trójmieście. Władze Sopotu chcą zebrać wody niewielkich potoczków wpływających do Bałtyku do jednej, dużej rury i umieścić jej wylot 300 metrów od brzegu. Po co? By nieczystości spłukiwane z ulic nie zanieczyszczały kąpielisk. Eksperci ostrzegają jednak, że to wyrzucanie pieniędzy, bo ścieki nie znikną, a zabrudzą za to sąsiednie plaże w Gdańsku.

Władze Sopotu zarzekają się, że woda spływająca po deszczu z ulic będzie odpowiednio rozcieńczona i że wszystko uzgodniono z fachowcami. Ci są jednak innego zdania. Jan Węcławski z PAN twierdzi, że spływającą wodę należałoby rozproszyć na jak największym obszarze, a nie kumulować. W ten sposób strumień również zabrudzi wodę – tyle, że w innym miejscu, bo na kąpieliskach w Gdańsku.