Bez przełomu zakończyły się rosyjsko - amerykańskie konsultacje w sprawie planów budowy przez USA antyrakietowej tarczy obronnej. Wymaga to zmiany podpisanego niemal 30 lat temu układu ABM, regulującego te kwestie, czemu kategorycznie sprzeciwiają się Rosjanie. Po dzisiejszej rundzie rozmów Amerykanie byli zadowoleni, że w ogóle się ona odbyła.

Amerykańska delegacja, pod przewodnictwem pierwszego zastępcy sekretarza obrony Paula Wolfowitza, od kilku dni podróżuje po Europie, przekonując państwa naszego kontynentu do idei narodowego systemu obrony antyrakietowej. Zespół był już w Londynie, Paryżu, Hadze, Kopenhadze, Berlinie, Rzymie, a wczoraj w Warszawie. Dziś przyszła kolej na Moskwę. Amerykanie starali się przekonać ekspertów rosyjskich resortów obrony i spraw zagranicznych, że projekt antyrakietowej tarczy nie zachwieje równowagi sił na świecie. Ich zdaniem, system może uchronić Stany Zjednoczone, państwa NATO, a nawet Rosję przed atakiem rakietowym ze strony państw popierających terroryzm. Na próżno. "Pytań pozostaje więcej niż odpowiedzi" – oświadczył Aleksander Jakowenko, oficjalny przedstawiciel rosyjskiego MSZ po spotkaniu z delegacją amerykańską, która prowadzi w Moskwie wstępne konsultacje na temat wprowadzenia zasadniczych zmian w układ ABM, podpisany w 1972 roku przez USA i ZSRR. Traktat ten nie pozwala na zbudowanie antyrakietowego parasola nad całym terytorium jednego z sygnatariuszy. Waszygtońska administracja uważa, że układ jest przestarzały, natomiast Moskwa twierdzi, że ma on fundamentalne znaczenie i nie zgadza się na jakiekolwiek zmiany. "Amerykanie nie przedstawili żadnych argumentów, które przekonałyby nas, że Stany Zjednoczone mają jasny obraz działań dotyczących bezpieczeństwa międzynarodowego" – powiedział Jakowenko. Nie oznacza to jednak fiaska rozmów. Konsultacje będą kontynuowane za tydzień, gdy Igor Iwanow, szef rosyjskiej dyplomacji, pojedzie z wizytą do USA.

00:00