Były wiceminister spraw zagranicznych Robert Mroziewicz będzie odwoływał się od wyroku sądu lustracyjnego, który uznał go za kłamcę lustracyjnego.

Były wice-minister spraw zagranicznych i obrony narodowej był tajnym i świadomym współpracownikiem służby bezpieczeństwa, uznał w środę sąd lustracyjny.

"Nie byłem agentem, nie mam sobie nic do zarzucenia, będę apelował". Tak Robert Mroziewicz komentuje wyrok Sądu Apelacyjnego, który uznał go za kłamcę lustracyjnego. Były wiceminister był wyraźnie zaskoczony orzeczeniem sędziów. Tymczasem ci twierdzą, że w latach 1977-85, Mroziewicz był tajnym i świadomym współpracownikiem służby bezpieczeństwa. Jednak informacje jakie przekazywał SB, tylko w nieznacznym stopniu dotyczyły opozycji.

W swoim oświadczeniu lustracyjnym, Mroziewicz napisał, że nie współpracował z SB, a sądowi tłumaczył, że zmuszono go do współpracy. Warto dodać, że polityk Unii Wolności przeszedł procedurę dopuszczenia do tajemnic państwowych. Krytycy lustracji podważali oskarżenie wobec Mroziewicza, przypominając jego działalność opozycyjną w PRL i to, że jako wice-szef MON był dopuszczony do tajemnic NATO - musiał więc przejść odpowiednią procedurę.

Jeśli wyrok się uprawomocni, to były wiceminister nie będzie mógł przez 10 lat pełnić niektórych funkcji publicznych. To drugi taki wyrok wobec byłego wysokiego urzędnika koalicji rządowej AWS-UW. Pierwszy - już prawomocny - zapadł wobec byłego wiceministra transportu Krzysztofa Luksa.

Wiadomości RMF FM 18:45 - 00:45

Ostatnie zmiany 06:45