Nieco ponad dwa tygodnie przed wigilią za kilogram tej ryby trzeba zapłacić 20 złotych. To o jakieś 4 złote więcej niż przed rokiem.

Tego karpia w całej Polsce jest mniej niż w zeszłym roku o około 30-35 proc. To jest spowodowane tym, że była susza. Nie mieliśmy wystarczającej ilości narybku i kroczka, żeby w tym roku wyhodować tyle tej ryby handlowej ile było w zeszłym roku. Ceny paszy, mocznika poszły bardzo w górę, więc to też ma wpływ na tą cenę końcową. Zainteresowanie klientów jest duże i ta cena już nie powinna wzrosnąć do świąt - mówi Damian Żuber ze Stawów Milickich na Dolnym Śląsku. Karpia z Czech, Węgier czy z Chin można kupić taniej, ale jego jakość będzie gorsza - dodaje. 

Na karpiowym rynku mamy trend odchodzenia powoli od sprzedawania żywej ryby. Zastępują ją już przetworzone produkty.

U nas można kupić ryby wypatroszone, przetworzone. Czyli filety, dzwonko, tuszki. To już są ryby gotowe do spożycia. Nie trzeba obrabiać tych ryb, więc wystarczy kupić sobie taką tackę i ją przyrządzić. Mamy wtedy gotową rybę na święta. Oczywiście część ludzi wciąż jednak uważa, że muszą mieć żywą rybę kupioną dzień przed wigilią i dopiero wtedy ją przygotowują - tłumaczy Damian Żuber.

Przewiduje on też, że w przyszłości branża będzie się opierać właśnie na przetworzonym karpiu. Niektóre duże sieci handlowe już teraz zrezygnowały ze sprzedaży żywych ryb.

Opracowanie: