Do schroniska w Żywcu oddano kilka psów, które mogły być używane do walk. Poranione amstafy, rotwejlery i bulteriery, dochodzą do siebie, ale na pewno nie nadają się do adopcji. Nikt nie wie, jak mogą reagować na innego człowieka.

Jedna z osób, która oddała psa sama przestrzegła pracownicę schroniska, że zwierzę może być groźne.

Po interwencji RMF FM śląska policja zajęła się tą sprawą. Z Ireną Majdak-Paradowską ze schroniska rozmawiała reporterka Aneta Goduńska: