Lekarze z łódzkiego szpitala dziecięcego przy ul. Spornej przerwali wybudzanie ze śpiączki dwulatka ze Skierniewic - informuje reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka. Stan chłopca się pogorszył. Kuba ma oparzone płuca, głowę i ręce. W czwartek w samochodzie matka zostawiła na chwilę dwójkę dzieci. Z nieznanych na razie powodów w aucie pojawił się ogień.

Do wypadku doszło w ubiegły czwartek w Skierniewicach. 25-letnia kobieta, która przyjechała odebrać ze szkoły córkę, pozostawiła w aucie dwóch synów w wieku dwóch i trzech lat. Kiedy wróciła, zobaczyła dym wewnątrz samochodu. Otworzyła auto z pomocą przechodniów i zaalarmowała policję. Wezwano także służby medyczne i straż pożarną.

Nieprzytomnych chłopców z objawami zaczadzenia i poparzeniami przetransportowały do łódzkiego szpitala przy ul. Spornej śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dzieci mają poparzone twarze i układy oddechowe.

Okoliczności pożaru w samochodzie wyjaśnia prokuratura. Ze wstępnych ustaleń wynika, że do zaprószenia ogniem doszło wewnątrz samochodu. W jaki sposób, jeszcze nie wiadomo. Na podłodze pomiędzy przednimi a tylnymi siedzeniami znaleziono zapalniczkę.