Strach padł na mieszkańców maleńkich Stogów niedaleko Malborka na Pomorzu. Ich przerażenie jest uzasadnione - prokuratura zwolniła z aresztu mężczyznę, który podciął gardło swojej żonie, potem zasztyletował jej 10-letnią siostrzenicę. Powodem zwolnienia była opinia biegłych - mężczyzna w chwili popełniania zbrodni był niepoczytalny.

Mężczyzna miał rodzoną, śmiertelnie chorą córkę, która zmarła. Po tym fakcie przez miesiące w mordercy kumulowała się agresja spowodowana śmiercią bliskiej osoby. Niestety jak wyjaśnia prokurator rejonowy z Malborka Waldemar Zdunek, w krytycznym dniu ta agresja zamieniła się w atak na żonę i siostrzenicę.

Prokuratura musiała się oprzeć na opinii śledczych. Ich opinia jest absolutnie rzetelna i miarodajna, jeżeli chodzi o wnioski końcowe, między innymi sprowadzające się do tego, że nie zachodzi obawa popełnienia kolejnego przestępstwa przez mężczyznę - tłumaczy prokurator Zdunek i dodaje, że w tej sytuacji nie było po prostu innego wyjścia, a mieszkańcom Stogów radzi, by zaopiekowali się mordercą, bo tak naprawdę on w tej sytuacji też jest ofiarą.

Prawo jest właśnie niepoczytalne, a nasz kraj jest całkowicie patologiczny, dlatego, że jeżeli nie ma prawa, nie ma sprawiedliwości, gdy on coś takiego popełnia, i chodzi dziś wręcz uśmiechnięty i zadowolony - mówili mieszkańcy osiedla. Boją się nie tylko kobiety, boją się także mężczyźni, którzy nie potrafią zrozumieć tej sytuacji.