3 miesiące śledztwa, 10 przesłuchanych osób i... żadnych efektów. Prokuratura nie ustaliła, w jaki sposób wyciekła notatka z rozmów z wiceambasadorem USA w Warszawie. Jak dowiedział się RMF FM, śledztwo przedłużono do 5 czerwca.

Notatka, opisująca spotkanie Leszka Jesienia ministra w Kancelarii Premiera z wiceambasadorem USA Kennethem Hillasem, pierwotnie trafiła do premiera Jarosława Kaczyńskiego, minister spraw zagranicznych Anny Fotygi, szefa resortu obrony Radosława Sikorskiego i ministra koordynatora ds. specsłużb - Zbigniewa Wassermana. Dokument poznał także wicepremier Roman Giertych.

W notatce, której nie nadano gryfu tajności, mimo że zawierała informacje, których ujawnienie mogło zagrażać bezpieczeństwu państwa, opisano m.in. szczegóły przerzutu wojsk do Afganistanu oraz współpracę polskiego i amerykańskiego wywiadu w Korei Północnej, a także kwestię tarczy antyrakietowej.

Z ujawnionych zapisków wynikało, że Kenneth Hillas sugerował także dymisję Romana Giertycha. Podczas tego spotkania wiceambasador miał stwierdzić, że wypowiedzi wicepremiera o wojnie w Iraku "wzbudziły zaniepokojenie w Waszyngtonie".

W dokumencie, który wyciekł do prasy, znalazły się także odręczne zapiski ministra Radosława Sikorskiego. Szef MON, charakteryzując wiceambasadora Kennetha Hillasa, napisał na przykład "tradycyjnie bezczelny".

Osobie odpowiedzialnej za ujawnienie tego dokumentu grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.