Bliskowschodni szczyt pokojowy, który rozpoczyna się we wtorek w Camp David w Stanach Zjednoczonych, wywołał polityczne trzęsienie ziemi w Izraelu.

Większość Izraelczyków optuje za pokojem z Palestyńczykami, ale dla Baraka jest to kwestia politycznego życia lub śmierci. Dlatego jedzie on do Camp David stawiając wszystko na jedną kartę - pisze izraelska Yediot Achronot. Inna gazeta mówi, że tego rodzaju podejście osłabi pozycję wyjściową Izraela w decydujących przetargach z Palestyńczykami.

Przypomnijmy: z koalicji rządzącej premiera Ehuda Baraka wycofały się wczoraj trzy partie: największy koalicjant - partia ortodoksyjnych żydów Szas, partia rosyjskich imigrantów i prawicowa Narodowa Partia Religijna. W dniu wyjazdu Baraka na rokowania do Stanów Zjednoczonych w parlamencie ma być głosowany wniosek o wotum nieufności wobec rządu. Zdaniem mediów wyniki głosowania będą się ważyć do ostatniej chwili.

Kliknij i posłuchaj relacji korespondenta radia RMF w Tel Avivie, Eli Barbura: