Sąd obronił honor lekarzy; przed wyrokiem wyszedłem z sali operacyjnej i teraz na nią wracam - mówił neurochirurg prof. Jan Podgórski po tym, jak Sąd Najwyższy prawomocnie uniewinnił go z zarzutów korupcji i fałszowania dokumentacji medycznej.

Prof. Podgórski - były szef stołecznego szpitala klinicznego MON, światowej sławy neurochirurg został zatrzymany w 2007 r. przez CBA, a potem oskarżony o przyjęcie łącznie kilku tysięcy złotych łapówek od innego lekarza, który miał go namawiać do wystawiania fikcyjnych zaświadczeń lekarskich.

Od początku sprawa była "dęta" i chciano ze mnie zrobić "doktora G. bis" - mówił profesor. Dziękuję mojej rodzinie i pacjentom za to, że pomogli mi przetrzymać ten trudny okres. Ja sam też przypłaciłem to hospitalizacją. Dziękuję też prawym prawnikom - sędziom i adwokatom, których spotkałem na swej drodze - mówił dziennikarzom prof. Podgórski po wyjściu z sali rozpraw.

O ewentualnym dochodzeniu roszczeń odszkodowawczych od państwa neurochirurg nie chciał mówić. Jestem lekarzem i moje zadanie to pomaganie chorym. Kiedy jeszcze w zeszłym roku CBA wezwało mnie do złożenia jakiegoś brakującego podpisu, atmosfera była już inna. W pewnej chwili jeden funkcjonariusz poprosił: czy mógłby pan doktor obejrzeć dokumentację medyczną mojej żony? A ja go spytałem: to nie można było tak od razu?- zakończył profesor.

Sąd Najwyższy prawomocnie uniewinnił profesora od zarzutu korupcji i fałszowania dokumentacji medycznej, oddalając apelację prokuratury wojskowej. Sąd zdecydował także, że sprawa jednego z dwóch lekarzy skazanych za m.in. fałszowanie dokumentacji medycznej, Andrzeja M., zostanie ponownie rozpatrzona.

Razem z profesorem na ławie oskarżonych zasiadło osiem osób - lekarzy i ich pacjentów, którzy mieli otrzymywać fałszywe zaświadczenia - w tym b. żona pruszkowskiego gangstera Andrzeja Z. "Słowika", która miała się starać o fałszywe zaświadczenie dla swego męża, pozwalające mu uniknąć kary. Ona także została uniewinniona.

Łącznie prokuratura postawiła 25 zarzutów. Fałszywe zaświadczenia wystawiane przez lekarzy miały trafiać do ZUS oraz prokuratur i sądów prowadzących różne postępowania. Oprócz pieniędzy korzyściami uzyskiwanymi od pacjentów były - według aktu oskarżenia - remont domu i obietnica nabycia samochodu na preferencyjnych warunkach.