Do 23 kwietnia odroczono proces byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego podwładnych, oskarżonych o nadużycia podczas prowadzonej przez CBA "afery gruntowej" w 2007 roku. Przed rozpoczęciem rozprawy Kamiński zapewniał: "To, co robiło CBA, nie było zgodne z interesem ówczesnej koalicji rządzącej, ale interes polityczny rządzących nas nie interesował. Nas interesowała walka z korupcją na szczytach władzy, to był nasz obowiązek".

Przed wejściem na salę sądową Kamiński powiedział dziennikarzom, że na proces czeka ze spokojem i chciałby, żeby sprawa była jawna, bo nie ma nic do ukrycia. Również zdaniem drugiej strony - oskarżycieli posiłkowych (m.in. działaczy Samoobrony) - proces powinien być jawny, bo - jak podkreślali - powinien pokazać, jakie są granice działań służb specjalnych.

Decyzją sądu rozprawa toczyła się jednak za zamkniętymi drzwiami i z zachowaniem nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa. Sędziowie i adwokaci nie mogli mieć przy sobie telefonów komórkowych, a porządku pilnowała m.in. policja.

Po wyjściu z zamkniętej dla mediów sali Mariusz Kamiński powiedział dziennikarzom, że na rozprawie odczytano akt oskarżenia i wyjaśnienia podsądnych ze śledztwa. Dodał, że on i pozostali oskarżeni poprosili o możliwość złożenia wyjaśnień w późniejszej fazie procesu.

Kolejną rozprawę wyznaczono na 23 kwietnia. Mają wtedy zeznawać pierwsi świadkowie.

Łapówka, przeciek i dymisja

Proces wiąże się ze słynną operacją CBA w sprawie tak zwanej afery gruntowej. Funkcjonariusze CBA wręczyli Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. łapówki za "odrolnienie" w ministerstwie rolnictwa gruntu na Mazurach. Łapówka miała trafić do ówczesnego szefa tego resortu i wicepremiera Andrzeja Leppera. Miał on zostać jednak ostrzeżony o planowanym działaniu funkcjonariuszy CBA. Finał akcji miał utrudnić przeciek. W rezultacie z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka (śledztwo wobec niego potem umorzono). "Afera gruntowa" doprowadziła do dymisji z rządu, rozpadu koalicji PiS-Samoobrona-LPR i przedterminowych wyborów, oraz do oskarżenia o płatną protekcję Ryby i K., których proces cały czas się toczy.

Trzy lata temu Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie oskarżyła Mariusza Kamińskiego (dziś posła PiS) i jego trzech podwładnych: b. wiceszefa CBA Macieja Wąsika ( teraz  stołecznego radnego PiS) oraz b. dyrektorów Zarządu Operacyjno-Śledczego CBA Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela. Zarzucono im przekroczenie uprawnień, nielegalne działania operacyjne CBA oraz podrabianie dokumentów i wyłudzenie poświadczenia nieprawdy. Grozi za to do 8 lat więzienia.

Zdaniem prokuratury, CBA stworzyło fikcyjną sprawę odrolnienia ziemi za łapówkę, chociaż nie miało wcześniej wiarygodnej informacji o przestępstwie. A tylko to pozwala służbom zacząć akcję "kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej". Na potrzeby operacji CBA sfabrykowało - zdaniem prokuratury bezprawnie - dokumenty. Miało też dojść do nielegalnego podsłuchiwania osób m.in. z Samoobrony.