Policja i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji niejasno tłumaczą się w sprawie ostatnich problemów z działaniem numeru awaryjnego 112. W połowie maja przez kilka godzin nie działał system teleinformatyczny służący do elektronicznego przekazywania zgłoszeń. Problemy pojawiły się też w ubiegły wtorek, 16 maja.

Policja, która odpowiada za bieżącą obsługę systemu, twierdzi, że we wtorek nie było żadnej awarii i żadnych problemów. Mimo skarg operatorów 112 zapewnia, że informacje o usterkach są nieprawdziwe. We wtorek, 16 maja biuro prasowe Komendy Głównej Policji pisało do RMF FM: "Uprzejmie informuję, że nie odnotowaliśmy żadnej awarii związanej z funkcjonowaniem sieci OST112."

Dlatego reporter RMF FM zapytał o sprawę w MSWiA, które nadzoruje działanie systemu. Biuro prasowe pisze, że w tym roku do awarii doszło tylko raz. 

(16 maja br.) wystąpiły problemy z funkcjonowaniem części aplikacyjnej Systemu Teleinformatycznego Centrów Powiadamiania Ratunkowego (STCPR) i trwały kilka godzin. W tym czasie odbierane były wszystkie zgłoszenia kierowane na numery alarmowe obsługiwane w CPR. Jeśli zgłoszenia te wymagały interwencji służb ratunkowych, były na bieżąco przekazywane dyspozytorom Policji, PSP lub dyspozytorom medycznym. Centra powiadamiania ratunkowego działały według procedur przewidzianych dla takiej sytuacji, tj. w tzw. modelu telefonicznym. Z dobowych statystyk z tego dnia, w porównaniu z kolejną niedzielą, tj. 23 maja br., kiedy system działał prawidłowo, wynika, że przez problemy z częścią aplikacyjną ST CPR czas oczekiwania na odebranie połączenia oraz czas obsługi zgłoszenia wydłużyły się średnio o 1 sekundę. Przyczyny trudności leżały poza ST CPR. 

Biuro prasowe MSWiA dodaje: We wtorek (25 maja br.) nie było awarii ST CPR. System działał prawidłowo, występowały chwilowe problemy (trwające mniej niż godzinę) z przekazywaniem elektronicznej formatki do jednej ze służb, centra powiadamiania ratunkowego przekazywały zgłoszenia do tej służby telefonicznie.

Operatorzy systemu piszą, że takie problemy pojawiają się znacznie częściej niż przyznają się do tego urzędnicy. Narzekają też na zbyt duże obciążenie zadaniami i zbyt niskie płace.