Do głosowania nad kandydaturą Marka Belki na Prezesa NBP miało dojść w piątek. Prawdopodobnie jednak nic z tego nie będzie, a szefa banku centralnego poznamy już po wyborach. I niekoniecznie będzie to Marek Belka...

Na przegłosowanie kandydatury prof. Marka Belki już na zbliżającym się posiedzeniu Sejmu liczył zgłaszający ją Bronisław Komorowski. Poza popierającą go Platformą Obywatelską trudno jednak znaleźć w Sejmie posłów, którzy bez zastrzeżeń godziliby się na tak szybkie powoływanie szefa banku centralnego. Proponowanego, przypomnijmy, przez osobę wykonującą tylko obowiązki prezydenta. Do głosowania miałoby dojść na 10 dni przed wyborami, w których może być wyłoniony prezydent cieszący się pełnym demokratycznym mandatem, posłowie proponują więc zaczekać.

Podczas jutrzejszego posiedzenia Konwentu Seniorów, na który oprócz marszałka i wicemarszałków Sejmu składają się też przedstawiciele wszystkich klubów parlamentarnych, nie dojdzie do porozumienia w sprawie wprowadzenia głosowania kandydatury na szefa NBP do porządku obrad zaczynającego się w środę posiedzenia Sejmu. Sprawę będzie musiał w głosowaniu rozstrzygnąć cały Sejm.

Na pewno przeciwko poszerzaniu porządku obrad o pośpieszne głosowanie nad szefem NBP zagłosują Prawo i Sprawiedliwość oraz PSL. Zapewne, ku zdumieniu marszałka, zrobi to też SLD.

Część posłów lewicy chciałaby wprawdzie głosować kandydaturę Belki już w piątek, decydujące będzie jednak spotkanie Marka Belki nie z całym klubem parlamentarnym lewicy, ale z Grzegorzem Napieralskim, w cztery oczy. Do spotkania ma dojść jutro. W sztabie wyborczym Grzegorza Napieralskiego można zaś usłyszeć, że decyzja o zaproponowaniu Marka Belki z moralnego punktu widzenia  jest bardzo kontrowersyjna.

Marszałek wypełnia obowiązki głowy państwa nie na podstawie decyzji i mandatu demokratycznych wyborów, ale na podstawie decyzji losu - tragedii smoleńskiej 10 kwietnia - mówi szef sztabu wyborczego kandydata SLD Marek Wikiński. Poseł dodaje, że głosowanie po wyborach na pewno byłoby zręczniejsze.

Platformie Obywatelskiej nie starczy głosów do przeforsowania swojego stanowiska. Głosujące wspólnie przeciwko poszerzeniu porządku obrad o wybór Prezesa NBP lewica, PiS i PSL mają większość, pozwalającą na zablokowanie pomysłu Bronisława Komorowskiego. 

Jeśli zaś do głosowania nad kandydaturą Marka Belki dojdzie już po wyborach, może się okazać, że kandydatem wybranego w nich prezydenta będzie ktoś inny. Może tak być zarówno jeśli zwycięży Bronisław Komorowski (który by uzasadnić zmianę kandydata tylko przypomni dzisiejsze obiekcje posłów SLD), jak i jeśli wybory wygra Jarosław Kaczyński, który może mieć zupełnie inny pomysł na obsadę szefa NBP.