Lech Wałęsa inaczej niż Aleksander Kwaśniewski nie ma pretensji do Urzędu Ochrony Państwa w związku z procesem lustracyjnym swojej osoby. Były prezydent wyraził też szacunek i uznanie dla sędziów sprawdzających jego oświadczenie lustracyjne.

Przypomnijmy: w zeszłym tygodniu Sąd Lustracyjny orzekł, że zarówno Wałęsa, jak i Kwaśniewski nie współpracowali ze specsłużbami PRL.

Były prezydent powiedział, że nie czuje się upoważniony do oceny sposobu i terminu przekazywania dokumentacji przez UOP do Sądu Apelacyjnego. "Wyraźnie podkreślam, że nie zgłaszam pretensji do pracy funkcjonariuszy UOP związanej z moim procesem, gdyż jestem przekonany, że działali zgodnie z prawem i swoimi możliwościami oraz uważam, że powinni nadal pracować w spokoju bez ingerencji polityków w ich działalność" - napisał Wałęsa w wydanym w piątek oświadczeniu.

Wałęsa oskarżył o rozbijanie UOP prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i SLD: "To oni próbują roztrzaskać te służby, a one są przecież Polsce potrzebne" - dodał były prezydent.

Prezydent Aleksander Kwaśniewski natomiast nie zmienił zdania o Urzędzie Ochrony Państwa. Powtórzył, że stracił zaufanie do tego organu. Może je odzyskać, kiedy dostanie od premiera rzetelne wyjaśnienie działań Urzędu w sprawie lustracji. Prezydent chce wiedzieć, dlaczego UOP tak długo zwlekał z przesłaniem do Sądu Lustracyjnego dokumentów dotyczących jego osoby.

Posłuchaj wypowiedzi Aleksandra Kwaśniewskiego:

Prezydent Kwaśniewski powiedział po swoim procesie lustracyjnym, że "wyegzekwuje odpowiedzialność" wobec tych, którzy w jego sprawie "manipulowali materiałami i terminami nadsyłania dokumentów" do Sądu Lustracyjnego. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec powiedział kilka dni później, że "UOP utracił wiarygodność w oczach prezydenta".

00:50