Pierwszą noc pod Wielkopolskim Urzędem Wojewódzkim mają za sobą głodujący działacze Stowarzyszenia Ekologicznego Ziemi Nadnoteckiej. Protestują przeciwko - jak mówią - truciu ludzi i środowiska przez firmę byłego senatora Henryka Stokłosy w Śmiłowie.

Wczoraj wojewoda zezwolił, by protest odbywał się wewnątrz budynku. Głodujący jednak nie skorzystali z zaproszenia i noc spędzili na zewnątrz. Zastrzegają, że choć bolą ich szyje, to absolutnie nie są zniechęceni. - Przyrzekanie, że nie będzie śmierdziało, a z roku na rok smród się tylko wzmagał, to można uwierzyć i poczekać jeden rok, drugi, trzeci, ale 15 lat? - pytają retorycznie protestujący.

Czekają ich jeszcze przynajmniej dwie takie noce – wojewoda bowiem do piątku dał sobie czas na załatwienie w Warszawie rozpoczęcia prac nad ustawą „antyodorową”.

Protestujący chcą zwrócić uwagę rządu na problem zakładów utylizacyjnych, skąd fetor rozchodzi się nawet na ponad dwadzieścia kilometrów:

Rzecznik zakładów ze Śmiłowa twierdzi, że protest nie dotyczy firmy, którą reprezentuje i że "każdy spędza czas wolny tak, jak ma na to ochotę". Jego zdaniem, firma - jako jedyna w Polsce - ma najnowocześniejszą w Europie technologię do neutralizacji odorów.