W kopalni "Jankowice" w Rybniku po trzech dobach prowadzonej pod ziemią akcji ratownikom udało się zlikwidować zagrożenie spowodowane przez pożar. Do jego wybuchu doszło w wydrążonym blisko sto lat temu, nieużywanym chodniku.

Górniczy specjaliści podkreślają, że incydent w rybnickiej kopalni potwierdza, iż także stare, odcięte od pozostałej części kopalń wyrobiska, mogą być groźne i wymagają monitorowania. Tzw. chodnik podstawowy, gdzie doszło do samozagrzania węgla, pochodzi z pierwszych lat istnienia kopalni. Chodnik 250 m pod ziemią został wydrążony w 1917 roku i odizolowany w latach 50. ubiegłego wieku. Przyczyną pożaru było samozagrzanie węgla. Ujawniły go prowadzone pomiary stężenia tlenku węgla - wyjaśniła rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, Jolanta Talarczyk.

Rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia "Jankowice", Zbigniew Madej, przypomniał, że w najstarszych kopalniach są setki kilometrów dawnych wyrobisk. Często znajdują się one dość płytko - dziś kopalnie prowadzą eksploatację znacznie głębiej. Odizolowanie jakiegoś chodnika czy rejonu kopalni nie oznacza, że się o nim zapomina. Takie rejony są zinwentaryzowane i monitorowane pod kątem zagrożeń, które mogłyby tam się ujawnić, wpływając na bezpieczeństwo w czynnej części kopalni - zapewnił Madej.

Akcję w kopalni prowadziło na każdej zmianie sześć zastępów ratowniczych oraz zastęp pomiarowy z okręgowej stacji ratownictwa w Wodzisławiu Śląskim. W niedzielę zakończono budowę tam pożarowych, zamykających zagrożony rejon. Wczoraj późnym popołudniem można było zakończyć akcję. Teraz prowadzone będą prace profilaktyczne i kontrole otamowanego rejonu.