Prezydent Austrii Tomas Klestil dał zielone światło dla koalicji nacjonalistów z konserwatystami.

Ostre słowa, groźba sankcji i faktyczne rozpoczęcie izolacji Wiednia przez państwa Unii Europejskiej nie pomogły.

Wolfgang Schuessel i Jorg Haider podpisali "Deklarację odpowiedzialności za Austrię". Zobowiązali się w niej do uszanowania europejskich wartości demokratycznych i praw człowieka Schuessel zostanie kanclerzem, Haider osobiście nie wejdzie do rządu. Od podpisania takiej deklaracji prezydent Austrii Tomas Klestil uzależniał swoją zgodę na utworzenie rządu z udziałem Haidera.

Agencje donoszą jednak, że Klestil wciąż formalnie nie zatwierdził powstania gabinetu konserwatystów i ultra-prawicy. A Klestil wciąż zwleka. Oficjalnie ogłosił, że potrzebuje kilku godzin na zastanowienie się. Nieoficjalnie mówi się, że decyzję może podjąć dopiero jutro.

Klestil jest pod ogromną presją wspólnoty międzynarodowej. Unia Europejska, Stany Zjednoczone, Izrael i dziesiątki innych państw zgodnie twierdzą, że człowiek, który publicznie wychwalał nazizm, nie może współtworzyć polityki państwa w samym środku cywilizowanej Europy. Z drugiej jednak strony na Partię Wolności Haidera głosowała prawie jedna trzecia Austriaków, a próby stworzenia jakiegokolwiek innego rządu dysponującego parlamentarną większością spaliły na panewce.

Tymczasem Joerg Heider i Wolfgang Schuessel wystąpili na wspólnej konferencji w Wiedniu. Przedstawili wstępny zarys programu koalicji Partii Ludowej i Partii Wolności. A przede wszystkim po raz kolejny próbowali przekonać zagranicznych dziennikarzy, że udział nacjonalistów w rządzie nie oznacza zagrożenia dla praw człowieka.

"Będziemy starać się udowodnić wspólnocie międzynarodowej, że nowy rząd Austrii jest rządem reformatorskim. Pokażemy wspólnocie międzynarodowej, że wszystkie nasze inicjatywy i cały program naszej koalicji jest do przyjęcia dla rządów państw europejskich. Mogą one liczyć na naszą współpracę" - powiedział Joerg Heider.

Nie wszyscy wierzą jednak w te słowa. Szafa Partii Wolności przed budynkiem parlamentu powitał gwizdający i wykrzykujący obelgi tłum. "To hańba dla Austrii" - krzyczeli przeciwnicy nacjonalistów.

Tymczasem komentatorzy zauważają, że to, co dzieje się obecnie w Austrii, to wcale nie nowość. Skrajna prawica jest tolerowana, a nawet współrządzi także w innych państwach europejskich - na przykład w Hiszpanii. Zdaniem wicepremiera w gabinecie Jose Marii Aznara, to co dzieje się w Wiedniu można porównać do partyjnych sojuszy istniejących w kraju Basków.

Wiadomości RMF FM 13:25

Ostatnie zmiany 13:45, 14:45, 15:45

Foto: EPA