Polska Prokuratura Generalna nie chce pójść na rękę białoruskiej opozycji, mimo że pozwoliłoby to zmazać winę za bankową wpadkę z Alesiem Bialackim. Po wydaniu przez Warszawę kont białoruskiego działacza, trafił on do aresztu. Jak ustalił Krzysztof Zasada, antyłukaszenkowscy opozycjoniści oczekują od naszych prokuratorów informacji, jakie dokumenty wysłano śledczym w Mińsku.

Adwokaci Bialackiego lepiej przygotowaliby się do obrony, gdyby mieli informacje, co wie białoruska prokuratura i jakimi materiałami dysponuje. Opozycjoniści oczekują takiej pomocy, a ma to także wymiar symboliczny - podkreśla szef parlamentarnego Zespołu do spraw Białorusi Robert Tyszkiewicz. Tłumaczy, że po tej pomyłce naszych śledczych, znacząco obniżyło się zaufanie działaczy do Warszawy.

Jak twierdzi Tyszkiewicz, litewscy śledczy, którzy także współpracowali z Białorusinami w śledztwach przeciwko opozycjonistom, potrafili się zachować. Strona litewska szeroko udostępniła całość dokumentacji przekazanej stronie białoruskiej w ramach pomocy prawnej. W ten sposób zrównała szanse prokuratury białoruskiej z szansami obrońców - zaznacza.

Opozycja chce też pełnej informacji, ile podobnych wniosków białoruskich prokuratorów zrealizowano ostatnio w Polsce. Rzecznik Prokuratury Generalnej powiedział, że takie informacje można znaleźć na stronach internetowych jego instytucji.