Bez większych zakłóceń odbyły się w tym roku pierwszomajowe wiece, pochody i manifestacje. Do najpoważniejszego incydentu doszło w Gdańsku, gdzie kilku uczestników pochodu oblano czerwona farbą. W ruch poszły też świece dymne.

Do utarczek doszło też w Krakowie - tam anarchiści starli się z policją. Wyjątkowo spokojnie bylo natomiast w Łodzi, na Śląsku i w Warszawie. W stolicy do słownych utarczek młodzieży z PPS i NZS doszło jedynie - jak zresztą co roku - przed Uniwersytetem Warszawskim. Z obu stron poleciały jajka. Później przemarsz ulicami stolicy odbył się już bez zakłóceń. Policja dwoiła się i troiła, aby nie doszło do poważniejszych starć.

Podczas kończącego pochód 15-minutowego wiecu lider SLD Leszek Miller składał przedwyborcze obietnice. "W jedności siła, musimy razem pokonać obecną złą koalicję rządzącą" - mówił Miller. Wtórował mu Piotr Ikonowicz: "Musimy powiedzieć STOP temu co obecnie dzieje się w kraju, musimy powiedzieć STOP prywatyzacji i sprzedaży Polski".

Wszyscy opozycjoniści zapowiedzieli zmasowaną walkę w kampanii parlamentarnej. Zgodnie obiecują, że jeśli dojdą do władzy - w kraju zapanuje spokój, ludzie znajdą pracę i nie będzie już podziału na biednych i bogatych:

Zupełnie inna atmosfera panowała na majówce u prezydenta - w ogrodach jego pałacu. Aleksander Kwaśniewski zaprosił blisko dwa tysiące osób, które uraczył potrawami polskiej kuchni. Na stołach znalazły się między innymi: bigos, żurek oraz kiełbasa i mięso z grilla. Do tego krajowe piwo, alkohole i soki.

Wiadomości RMF FM 07:45