„Fakt” przyłapał prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, jak podwozi swoją córkę służbową limuzyną do przedszkola. Polityk twierdzi, że nie jest to nic nagannego. Mimo to prowadzi swoje dziecko na zajęcia bocznym wejściem.

"Adamowicz już od samego rana może liczyć na luksusy. Codziennie pod jego osiedle nad samym morzem podjeżdża wygodna, służbowa skoda. Prezydent jeździ nią do pracy. Jak się okazuje, dba on o komfort nie tylko swój, ale także swojej rodziny. Bo do samochodu z rana prezydent nie wsiada sam. Jedzie z nim także jego młodsza pociecha. W bagażniku auta zawsze czeka fotelik dla dziecka" - opisuje tabloid. Podkreśla, że prezydent nie widzi w swoim zachowaniu niczego niewłaściwego. Jego podwładni sugerują wręcz, że taka praktyka nie generuje dodatkowych kosztów.

Poza tym nie robi tego regularnie, a tylko wtedy, gdy jedzie rano bezpośrednio do urzędu. Co nie jest zbyt częste - tłumaczy rzecznik Adamowicza, Antoni Pawlak.

"O dziwo, prezydent Paweł Adamowicz nie wjeżdża na parking przed przedszkolem, na którym przeważnie jest mnóstwo miejsca i nie ma problemu, aby zaparkować auto. Pospiesznie wysiada z samochodu i odprowadza swoją pociechę od drugiej strony, bocznym wejściem" - podsumowuje "Fakt" sugerując jednoznacznie, że Adamowicz wstydzi się swojego postępowania.

We wtorkowym "Fakcie" także:

- Pijany kierowca nie odpowie za śmiertelny wypadek

- Matki cierpią, a politycy trwonią miliony

(mn)