Prawo i Sprawiedliwość próbuje w ekspresowym tempie przeforsować w Sejmie krytykowany projekt o minimalnym wynagrodzeniu pracowników ochrony zdrowia. Wczoraj przyjął go rząd - dziś jest już rozpatrywany przez sejmowe komisje. Przepisy krytykowane są przez większosć środowisk zawodów medycznych.

Rządzący tłumaczą takie tempo prac tym, że w ustawie wpisano, iż nowe wskaźniki minimalnych wynagrodzeń dla poszczególnych zawodów w placówkach ochrony zdrowia mają wejść w życie od lipca. Zapewne też rzadzący chcą zdążyć przed zaplanowanym na początek czerwca strajkiem ostrzegawczym pielegniarek, które nie akceptują oferty, co mocno podkreśliła dziś szefowa związku Krystyna Ptok. 

To są wszystko chaotyczne, niemerytoryczne działania, które doprowadzą do upadku wielu zawodów medycznych. Jesteśmy nad przepaścią, o ile chodzi o grupę zawodową pielęgniarek - mówi Ptok.

To ustawa o minimalnej płacy, a nie średniej - odpowiada wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski. To są podwyżki, i ktoś kto mówi inaczej - po prostu kłamie - odpowiada. 

Naczelna Rada Lekarska wyliczyła, że podwyżka dla części specjalistów wyniesie... 19 złotych. To szydercza forma podziękowań za walkę z pandemią - napisała Rada w opinii do ustawy. 

Podobnie projekt ocenia prezes Naczelnej Rady Lekarskiej przekonujac, że podczas protestu rezydentów wywalczono płace zasadniczą lekarza specjalisty na poziomie 6750 - a po  zastosowaniu proponowanych wskaźników teraz to będzie jeszcze mniejsza kwota. 

Opracowanie: