Obowiązkowe badania pilotów-akrobatów na przeciążenia - to jedno z zaleceń Komisji Badania Wypadków Lotniczych dla Urzędu Lotnictwa Cywilnego, które znalazło się w opublikowanym raporcie w sprawie ubiegłorocznego wypadku na pokazach lotniczych w Radomiu. W zderzeniu dwóch maszyn zginęli dwaj doświadczeni piloci. Jeden samolot spadł na płytę lotniska.

Drugie zalecenie komicji dotyczy bezpieczeństwa pokazów lotniczych, szczególnie organizowanych na małych obszarach. W tym przypadku silnik jednego samolotu przeleciał 380 metrów od miejsca zdarzenia. Gdyby to było organizowane na mniejszym terenie, gdzie publiczność byłaby bliżej linii pokazów mogłoby dojść czasami do tego, że część odłamków, część wraku samolotu spadłaby na publiczność a do tego nie można dopuścić jeśli organizuje się tego typu pokazy - mówi szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich:

Według ustaleń Komisji, przyczyny ubiegłorocznej tragedii to złe zaplanowanie manewru, nieprawidłowe wykonanie oraz leki, których pilot nie powinien brać przed lotem. Ten, który został uderzony, zdążył jeszcze krzyknąć: „O, Jezu”! W związku z tym musiał zauważyć, podjął decyzję o złożeniu meldunku przez radio. Ale nie było czasu na zastanawianie się – musiał podjąć decyzję, ale nie wiedział, czy iść w dół, czy w górę, bo nie wiedział, jaki manewr wykona lider - mówił Edmund Klich.

Do wypadku doszło we wrześniu zeszłego roku, gdy dwa samoloty z liczącej sześć maszyn grupy akrobatycznej „Żelazny”, wykonując element figury akrobatycznej zwanej „rozetą” zderzyły się. Każdy z samolotów rozwija w tej akrobacji prędkość około 300 kilometrów na godzinę. Wraki samolotów spadły na obrzeża lotniska, tam znaleziono również ciała obu pilotów, Piotra Banachowicza i Lecha Marchlewskiego.