Do gdańskiej prokuratury wpłynęło zawiadomienie części pacjentów oddziału kardiologii szpitala morskiego w Gdyni. Jak twierdzą, tamtejszy Narodowy Fundusz Zdrowia nie udziela pomocy osobom, których życie i zdrowie jest zagrożone.

Oddział jest jednym z trzech, którym grozi likwidacja. Gdański NFZ nie podpisał z placówką kontraktu na przyszły rok. Podobny los może też spotkać oddział kardiologii w szpitalu studenckim i w Pomorskim Centrum Traumatologii. Rocznie przyjmują one 5 tys. pacjentów.

Pod zawiadomieniem podpisało się ośmiu pacjentów oddziału kardiologii. Pacjenci powołują się na art. 162 paragraf 1 kodeksu karnego mówiący o nieudzieleniu pomocy. NFZ nie udziela pomocy człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu -powiedział mecenas Waldemar Chachulsk.

Śledczy mają 30 dni na zdecydowanie, czy są podstawy do wszczęcia postępowania i czy zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa.

Pełniąca obowiązki dyrektora gdańskiego oddziału NFZ, Barbara Kawińska twierdzi, że "nie ma zagrożenia dla życia pacjentów". Zakontraktowaliśmy podobną liczbę świadczeń jak w 2010 r. i nie popełniliśmy żadnego błędu - dodała. W wyniku konkursu, kontrakty zostały podpisane i pieniądze trafiły do trzech nowo powstałych, niepublicznych placówek kardiologicznych w Wejherowie, Chojnicach i w Starogardzie Gdańskim. Pomorski NFZ ogłosił jeszcze jeden konkurs na świadczenia kardiologiczne. Do podziału jest kwota 2,7 mln zł. Aby oddziały mogły funkcjonować potrzeba trzy razy więcej pieniędzy.

W ub. tygodniu władze województwa pomorskiego i wojewoda zaapelowali do minister zdrowia i prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o pilną interwencję ws. oddziałów kardiologicznych w trzech trójmiejskich szpitalach.