Policja zatrzymała mężczyznę, który upozorował własną śmierć, aby wyłudzić pieniądze z ubezpieczenia na życie - informuje reporter RMF FM Marek Balawajder. 24-latek z okolic Biłgoraja wykradł z cmentarza zwłoki i podpalił je w swoim samochodzie. Policja ustaliła, że oszustowi pomagali ojciec i siostrzeniec.

W ubiegłym tygodniu policja otrzymała informacje, że w spalonym samochodzie w miejscowości Witki w powiecie lubaczowskim znaleziono mocno zwęglone ludzkie szczątki. Funkcjonariusze ustalili, że z samochodu korzystał 24-letni Sławomir J., mieszkaniec powiatu biłgorajskiego. Bywał też w domu, pod którym stało spalone renault.

Mężczyzna był już karany m.in. za kradzieże i włamania; był poszukiwany przez policję do odbycia kary w zakładzie karnym.

W trakcie dochodzenia policja ustaliła, że mężczyzna od kwietnia szukał swojego "sobowtóra" - chciał go zabić. Ale zamiaru nie zrealizował. Dowiedział się jednak, że człowiek odpowiedniej postury został niedawno pochowany na cmentarzu w jednej z miejscowości w powiecie biłgorajskim. 24-latek wraz z ojcem i siostrzeńcem wydobyli trumnę, otworzyli ją, wyrzucili z niej zwłoki. Jeden z nich siekierą odciął głowę zmarłemu. Sprawcy włożyli trumnę z powrotem do grobowca, do jego wnętrza wrzucili też głowę. Ciało umieścili w samochodzie Sławomira J., który został podpalony.

Według policji, Sławomir J. upozorował własną śmierć, aby wyłudzić odszkodowanie. Chciał, by sądzono, że został zamordowany. Kilka miesięcy temu ubezpieczył się na kwotę 200 tysięcy złotych. Do odbioru tej kwoty upoważnił swego ojca.

W czwartek sąd w Lubaczowie tymczasowo aresztował Jana J. na trzy miesiące, natomiast prokurator objął Dawida F. policyjnym dozorem.