W Bydgoszczy nie może wystartować proces trzynastu pseudokibiców, choć już dziewięć miesięcy minęło od stadionowej burdy, którą wywołali. Szalikowcy Widzewa i Zawiszy w sierpniu zeszłego roku zdemolowali stadion w Bydgoszczy. Dziś na pierwszą rozprawę nie przyszło trzech chuliganów. Posiedzenie rozpoczęło się z półgodzinnym poślizgiem.

Jeden z oskarżonych ukłonił się ładnie sądowi i wytłumaczył ze skruchą, że zaspał. Innemu zepsuł się samochód. Trzeci twierdził, że nie może dojeżdżać do Bydgoszczy, bo jest z Łodzi i ma za daleko. Zresztą z powodu czwartego sąd już raz przekładał rozprawę, bo oskarżony miał maturę i proces mu przeszkadzał w edukacji. A kiedy dziesięciu ostatecznie dziś stawiło się na proces, trójki zabrakło nie wiadomo dlaczego.

Nie zjawił się na rozprawie. Próbowałem się do niego dodzwonić, ale ma wyłączony telefon. Przypuszczam, że coś musiało się stać - mówił obrońca jednego z oskarżonych.

Jedyna nadzieja w tym, że kiboli uda się zdyscyplinować. Sędzia kazał zamknąć dziś nieobecnych na trzy miesiące do aresztu. Czy przyniesie to pożądane rezultaty? Przekonamy się pod koniec czerwca, na kolejnej rozprawie.