Sytuacja w Półudniowym Libanie wymyka się spod kontroli. Trwa ofensywa partyzantów z Hezbollahu, którzy zajmują kolejne domy w tak zwanej strefie bezpieczeństwa, od kilkunastu lat kontrolowanej przez Tel Awiw.

Proizraelska Armia Południowego Libanu zaczyna się wycofywać. Jak twierdzą świadkowie, trzej główni dowódcy wraz z rodzinami uciekli wczoraj z bazy w Południowym Libanie. Pojedyncze oddziały starają się stawiać opór. W wyniku ataku izraeskich helikopterów zginęły już co najmniej cztery osoby, a ponad dwadzieścia zostało rannych.

Premier Ehud Barak zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu, na którym zaproponuje natychmiastowe wycofanie wszystkich wojsk z Południowego Libanu. Według planu miało to nastapić dopiero pierwszego lipca. Izrael nie chce się jednak zgodzić aby w miejsce proizraelskiej Armii Południowego Libanu tereny te zajęli partyzanci z Hezbollahu i innych islamskich bojówek, które mogłyby zagrażać bezpieczeństwu pogranicza.

Tymczasem kolejnych 35 żołnierzy proizraelskiej Armii Południowego Libanu zdezerterowało na rzecz islamskiego Hezbollahu. W ciągu ostatniego tygodnia na stronę wroga przeszło ponad 70 Libańczyków. Członkowie Hezbollahu twierdzą, że liczba ta jest znacznie wyższa. Żołnierze, którzy opuścili szeregi Armii Południowego Libanu są szyitami, wyszkolonymi i dotychczas opłacanymi przez Izrael.

Wiadomości RMF FM 18:45

Ostania zmiana 19:45, 03:45